Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
8
Ciccio,zwanyMurzynkiem,właśniekarmiłkury,kiedyzobaczył
Giovanniegoidącegonapełnićdzbanwodązeźródła.Zawołał
gogwizdnięciem,nieprzestającrozrzucaćpoziemiprzemielonych
ziarenkukurydzy.
–Giovanni–krzyknął.
Giovanniodwróciłsię,odrazupoznającgopogłosie.Uśmiechnął
się,napełniłdzbanipodszedłdoniego.
–Corobisz?–spytał,przystającprzedzmurszałąfurtkązaczepioną
stalowymdrutem.Podrugiejstroniebyłniewielkiogródek,wktórym
rosłyprzeważnieziemniakiipomidory.Niecodalejzaogrodzeniem
jakaśświnkaryłaziemię.
–WodazCittanovajestzawszedobra–powiedziałGiovanni,
wskazującnaemaliowanydzban.
–Najlepsza.
Giovannispojrzałwkierunkuwiaty,obrośniętejgrubymi
ipoplątanymigałązkamiwinorośli,zbiegającymisięnatarasie,
zktóregowciążdochodziłcierpkiisłodkawyzapachwinogron.
–Totwójogródek?
–Nie,księcia.
–Dzierżawiszgo?
–Tak.
–Ilemupłacisz?
–Dwadzieściatysięcylirów–odpowiedział.–Aleterazprzenoszę
sięwyżej,tamsiębuduję.
–Stawiaszsobiedom?
–Jużnajwyższapora,przytrójcedzieci.
–Mieszkaszdalejtamnadole,kołotwojejcioci?
–Tak,tamnadole.
–Czytoznaczy,żeksiążęchceodzyskaćogród?–zapytał
zciekawością.
–Nie,tojaodchodzę.Dwadzieściatysięcylirówtozadużo.
–Notomożebyśmigoprzekazał?
Rozkoszowałsięprzezchwilęswoimisłowamiwypowiedzianymi
wdialekcie.Miałwrażenie,jakbysięprzeniósłwielelatwstecz.