Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4
VincenzinaFurfaronałożyłakaszydofiliżanki,wzięłakilka
sucharówipołożyłajenatacy.Odsunęławłosy,zakładającjezauszy,
cichowestchnęłaiposzławstronępokojucórki.Przeddrzwiami
przystała.
Mario!zawołała.
Nieuzyskawszyodpowiedzi,otworzyładrzwi,którezostawiała
zawszeniedomknięte.
Mario!zawołałaponownie,tymrazemjużbardziejstanowczym
głosem.
Szelestpościelipozwoliłjejsiędomyślić,żedziewczynanieśpi.
Mariopowtórzyła,wchodzącdomałegopokojubezokien.
Tylkodługaiwąskakomodadotrzymywałatowarzystwałóżku.
Ścianybyłyszareiwyblakłe.
Vincenzinapostawiłatacęnakomodzie,podeszładołóżka
iodsłoniłatwarzcórki.Dziewczynależałaspokojnie,schowanapod
ciężkimikołdrami.
Jaksięczujesz?spytałamatka.
Dobrze.
Zjesztrochękaszy?
Nie.
Zjedz,Mario.Dobrzecizrobi.
Niechcękaszy.Bierzemnieponiejnawymioty.
Odtrzechdnizwracaławodąiżółcią.Kiedywymiotowała,
nachodziłygłosy,aonaniechciałaichjużwięcejsłyszeć.Nie
rozumiała,comówiły,wiedziałatylko,żepragniejeodpędzić
odsiebieraznazawsze.
Niemożeszciąglepościć.
Dajmispokój,mamo.
Zakryłasobietwarzpooczy.Miałaczarneirozczochranewłosy,
anaprawympoliczku,kołowargi,okazałypieprzyk.Jejoczybyły
małeiokrągłejakorzeszki,nosdługiispiczasty,alezgrabny.Wargi
miaławyraźniezaznaczone,choćdelikatne,skóręprzeźroczystą.
Szukałajakiegościemniejszegokątaichciała,żebymatkasobie
poszła.