Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Carla–wtrąciłasięOlivia,mącącpanującą
wgarderobieciszę.–Tendzieńmusiałkiedyśnadejść.To,
żeposuwacięszef,nigdynieoznaczało,żeniebędzie
robiłtegotakżektośinny.Powinnaśzdawaćsobiesprawę
ztego,iżchowałcięnawyjątkowąsytuację.–Położyła
dłonienamoichramionachiskrzyżowałaspojrzenie
zmoim.Widziałamwjejoczachrywalizacjęorazczystą
satysfakcję.Olidałabywiele,abyznaleźćsięnamoim
miejscu.–Pocieszęcię,następnymrazempodejdziesz
dotegonawiększymluzie,wierzmi.–Parsknęłai
odeszła.
Miałamochotęprzywalićtejzazdrosnejżmiiwtwarz,
leczniemogłam.Mimowszystko,gdypomyślałam
otym,namomentkącikimychustnieznaczniesię
uniosły.Prawdępowiedziawszy,rozważałamodejście,
więcrówniedobrzemogłamstrzelićjejliścia.
Ostateczniepowstrzymałammorderczyinstynkt,
wiedząc,iżnadejdziedzień,wktórymżmijadostanieto,
nacozasłużyła.
Niebyłotakiejopcji,żebympodeszładosprzedawania
tyłka
nawiększymluzie
,ponieważniezamierzałam
godzićsięnakolejnyraz.Przysięgłamsobie,żechociaż
potrzebowałamforsy,odejdęzDolceVita,jeślizajdzie
takapotrzeba.Niktniebędziezmuszałmniedorobienia
czegośwbrewmojejwoli,dziwkąniebyłaminigdynie
będę,prędzejzdechnęzgłodu.PonadtoOliviamiała
rację.Wiedziałamodpoczątku,nacosiępiszę,alegdzieś
wzakamarkachumysłubłądziłamyśl,żebyćmoże
jestemdlaLorenzaważna,żeniebędziedzieliłsięmną
znikiminnym.Jakwidać,cholerniesięmyliłam.
Wzięłamkilkauspokajającychoddechów,rozluźniłam
dłońiabyniepokazaćdziewczynom,iżpożeramnie
strachprzeplatanyzezłością,amdłościwstrząsają