Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Toteżspotkałamwilkołakaodparłazgniewembeznamysłu.
Onpodniósłbrwiizłośliwieuśmiechniętyodrzekł:
Owszem,chcębyćwilkołakiemprzypanijakorusałce.
Stefciapoczerwieniałagwałtownie.
CzypanjedziedoSłodkowic?zapytałachłodno.
Tak.Mamzamiarpaniątamodprowadzić.
Jasamatrafiędodomu.
Bardzowątpię!Przedewszystkimnieudźwigniepanitegozielska.
Toważycałypud.Muszępaniulżyć.
Zeskoczyłzkoniaizwytwornymukłonemczekałnapodanieręki.
Stefciazawahałasię,leczpodałamuwzburzonaiprędkocofnęła.
Ależnieobjąłempalcówpani…Nie!Stanowczojestem
zadżumiony!zawołałrozkładającręcekomicznymruchem.
Miałagoochotębić.Michorowskipatrzyłnaniązironicznym
uśmiechem.Onadrżałazgniewupodspojrzeniemjegoszarychoczu.
Zebrawszykwiaty,kiwnęłamudumniegłowąirzekłaodchodząc:
Żegnampana.
Hm,panijestenergiczna,aleijamuszęjechaćdoSłodkowic.Inna
droganieistnieje.
Stefciaskręciławlas,wskazującnabielejącypasdrogi.
Proszę,niechpanjedzie.
Apani?
Jaidęlasem.
Niemogępanizostawićwtejpuszczy.Panijestdziśtaknerwową,
żezabłądziłabyłatwo.
Postępowałobokniej,prowadząckoniazauzdę.Mówiłwciążgłosem
przesiąkniętymzłośliwością:
Wiepanico?Niechpanisiądzienamegokonia,ajabędęiśćobok
jakpaź.Albojeszczelepiej:siądźmyrazem.Dlarusałkiiwilkołakatak
stosowniej.
Stefcianieodpowiedziała,przyśpieszająckroku.
Paniodemnieuciekajakodstraszydłaleśnego.Przeciezemnie
wcaleładnychłopczyk,co?Nieuważapani?
Żadnejodpowiedzi.
Aha!Milczeniejestznakiempotwierdzenia.Bardzomnietocieszy!
Oddałamipaninareszciesprawiedliwość.
Skłoniłsięgłowążartobliwie,zumyślnąuniżonością.
PrzedewszystkimjestpanźlewychowanywybuchnęłaStefcia.
Doprawdy?Pierwszyrazsłyszę!Zawszeuchodziłem
zagentlemana.