Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pangentleman?!zawołałaześmiechem.
Gniewzaświeciłwjegooczach.Zmarszczyłbrwiiszarpiąckonia,
przeszyłoczyma.Aletrwałotochwilkę.Odparłzironią:
Wtakimraziemożemysobiepokoleżeńskupodaćręce,gdyż
ipaninieuprzejma.
Panieordynacie,czypanuwolnimniedziśodswego
towarzystwa?
Otak,pani:wSłodkowcach.
Boże!Zacomiękarzesz!szeptaładosiebie.
Ordynatwybuchnąłśmiechem.
Zczegosiępanśmieje?Czyzeswejniedelikatności?
Onie,pani!Alepierwszyrazwidzęmłodąpannę,którąwidocznie
przerażam.JakmiBógmiły,taktodlamnienowyobjaw.
Pierwszyrazjestpantakniegrzecznydlamłodejpanny.Zawiele
pansobiepozwala.
Eee!Pozwalałemsobieczęstowięcej,alewżadnejnie
wzbudzałemtakpanicznegostrachujakwpani.
Jasiępanaboję?Pysznypanjest!Japana…
Niecierpiędokończył.
Tak!
Dziękuję!Przynajmniejszczerze!Niktnaspowiedziwiększej
prawdyniepowiedział.Paniutopiłabymniewłyżcewody.Kto
bypomyślał,żewtakdelikatnymstworzeniutylesiedzizłości.Skandal!
Panimnieniecierpi…Ha!Cóżrobić!Możemysiępomordowaćwtym
lesie,wolęodjechaćsamotnie.Gdybymipaniwydrapałaoczy,
copowiedziałbynatocałyświatkobiecy?Zabrakłobykrepyżałobnej
wsklepach,liczbasamobójczyńwzrosłabyzastraszająco,apanią
skazałybymojewielbicielkinagilotynę.
Wskoczyłnakoniaiwznoszącdogóryczapkę,zawołał:
Dowidzenia!Umykam!
Zawróciłdodrogi,uderzyłkoniaostrogamiipocwałował,roznosząc
głośnytętentpolesie.Stefciaodetchnęła.
Nareszcie!…Pojechał…Obrzydłycynik!Obraziłamgo…Tym
lepiej,niebędziemidokuczał.
Spieszniepodążyławstronępałacu.Waldemarzrywałkonia
munsztukiem,smagałszpicrózgąiprzezzaciśniętewargiwyrzucał
słowaostre:
Romantyczka…przybierapozykrólewny.Poczekaj!Zdejmę
jatwojąkoronę!…Wolędiabliceniżmniszki,aleniemogęścierpieć,
gdydiablicapozujenawestalkę.