Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Towarzystwoznikłowogromnychdrzwiachgłównejsieni.Waldemar
szedłostatni,trochęsięociągając.KiedymijałoknoStefci,zwolnił
krokuispozaliprzuciłprędkie,ciekawespojrzenie.Stefciamyśląc,
żewszyscyprzeszli,wyjrzałarównieżispotkalisięokowoko.
Dostrzegłajegozaciekawienie.Najejwidokspoważniał,zdjąłkapelusz
iposzedłdalej.
Stefciapostanowiłaniewychodzić.Niktjejniezna,aprzynajmniej
uniknieżartówWaldemara,możeidocinkówpaniIdalii,botobyłdzień
jejzłegohumoru.Uszczęśliwionawłasnympomysłem,Stefciazaczęła
nucić.Zgórydochodziłprzytłumionygwargłosówmęskichikobiecych.
Czasemdźwięknąłfortepiankrótko,urywanie,jakbyktośprzechodząc
uderzyłparęakordów.Niekiedyzabrzmiałgłosdominujący,apotem
głośnywybuchśmiechu.Widoczniebawionosiętamdoskonale.
PogodziniedopokojuStefciwpadłaLuciazdyszana,zarumieniona
izaczęłamówićzniebywałymożywieniem:
Czywiepani?Szesnaścieosóbprzyjechało,liczączWaldym.Jest
iciociaĆwileckazcórkąMichalą,boPauliniemawdomu,iksiężna
Podhorecka,babkaWaldemara,imłodziksięstwoPodhoreccy,
iŻyżemscy,ihrabiaTrestka,idużo,dużogości.
Skądżetaknagłyzjazd?
Ataksobie,takitraf.Wszyscydonasjechaliosobnoinadrodze
dopieropołączylisię.NajwięcejosóbzObronnego:jedenpowózibrek.
Waldyjechałtakżedonasijegospotkali.Onnawetchciałprześcignąć
brek,aleprzegrał.TerazsięzniegopannaRitawyśmiewa.
KtóżtopannaRita?
Szeliżanka.Tojakaśkuzynkaczyprzyłatanasiostrzenicaksiężnej
Podhoreckiej,ależesierota,więcstalemieszkawObronnem.Ona
tubardzoczęstoprzyjeżdża,tylkoterazdługobawiławWiedniu
idlategojejpaniniezna.Bardzomiłaiwesoła.
Stefciapomyślała,żetotasamaszykownapanna,która
pokazywałaWaldemarowizbrudzonąrękawiczkę.
Toprzystojnapanna.Prawda?
Tak,ładna.Waldytegonieuznaje,alejemutrudnodogodzić.Pani
dziśsamapozna.
Janiewyjdęwcale.
Luciaotworzyłaszerokooczy.
Czemu?Jakto!Paniniewyjdzie?Jajużchwaliłamsiępaniąprzed
wszystkimi…
Ach,mojaLuciu!
Abojapaniąbardzokocham.