Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
widaćbyło,awniejstużołnierzy,doktórychpan
Grodzickikażdegodniazaglądał.Ci,spostrzegłszy
wokolicyludjaki,dawalinatychmiastznaćdozamku,
awówczasbitowdzwonyicałazałogawnetstawała
podbronią.
PrawietygodnianiemamówiłpanGrodzickibez
jakowegośalarmu,boTatarzyjakwilkistadamiczęsto
pokilkatysięcytusięwłóczą,którychzdział
strychujemyjakmożna,aczęstokroćtabunydzikich
konistrażebiorązaTatarów.
Inieprzykrzysięwaszmościsiedziećnatakim
bezludziu?pytałpanSkrzetuski.
Choćbymiteżnapokojachkrólewskichmiejsce
dano,tobymtuwolał.Więcejjastądświatawidzę
niżelikrólzeswegooknawWarszawie.
Jakożistotniezwałówwidaćbyłoniezmierną
przestrzeństepów,któreterazwydawałysięjednym
morzemzieloności;napółnocujścieSamary,
anapołudniecałybiegDnieprowy,skały,przepaście,
lasy,dopiandrugiegoporohu,Surskiego.
Podwieczórzwiedzilijeszczewieżę,gdyżSkrzetuski
pierwszyrazwidzączaginionąwstepachfortecę
wszystkiegobyłciekawy.Tymczasemprzygotowywano
dlaniegowSłobódceczajki,któreopatrzonerudlami
poobukońcach,stawałysięzwrotniejsze.Nazajutrz
rankiemmiałwyruszyć.Aleprzeznocniekładłsię
prawiewcalespaćrozmyślając,comuczynićprzystoi
wobecniechybnejzguby,którąmugroziłoposłowanie
dostraszliwejSiczy.Życieuśmiechałomusię
wprawdzie,bobyłmłodyikochał,imiałżyćobok
ukochanej;wszelakoodżyciawięcejhonorisławę
kochał.Aleprzyszłomudogłowy,żewojnabliska,
żeHelenaczekającnaniegowRozłogachmożebyć
ogarniętanajokropniejszympożarem,wystawiona
nazapędynietylkoBohuna,alerozpętanejidzikiej
czerni,więcduszęporywałamutrwogaoniąioból.
Stepymusiałyjużpodeschnąć,mnabyjużpewno
doŁubniówzRozłogówjechać,atymczasemosam
kazałHelenieikniahininaswójpowrótczekać,bonie