Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
spodziewałsię,byburzamogławybuchnąćtakprędko,
niewiedział,czymgrozijazdadoSiczy.Chodziłwięc
terazszybkimikrokipozamkowejizbie,brodętargał
iręcełamał.Comiałpocząć?Jakpostąpić?Wmyśli
widziałjużRozłogiwogniu,otoczonewyjącączernią,
więcejdoszatanówniżdoludzipodobną.Własnejego
krokiodbijałysięposępnymechempodsklepieniem
zamkowym,ajemuwydałosię,żetojużzłemoce
poHelenęidą.Nawałachtrąbionogaszenieświateł,
ajemuzdawos,żetoodgłosBohunowegorogu,
izębamizgrzytał,izagłownięszabliimał.Ach!Czemuż
toonnaparłsiętejekspedycjiiBychowcajejpozbawił!
ZauważyłalternacjępanaRzędzianśpiący
wprogu,więcwstał,oczyprzetarł,objaśniłpochodnie
palącesięwżelaznychobręczachipocząłkręcićsię
pokomnaciechcączwrócićuwagępana.
Alenamiestnikutonąłcałkowiciewswoichbolesnych
myślachichodziłdalej,budząckrokamiuśpioneecha.
Jegomość!hej,jegomość!...rzekłRzędzian.
Skrzetuskipopatrzyłnaniegoszklanymwzrokiem.
Naglezbudziłsięzzamyślenia.
Rzędzian,boisztysięśmierci?spytał.
Kogo?jaktośmierci?cojegomośćmówi?
BoktonaSiczjedzie,tenniewraca.
Atoczemujegomośćjedzie?
Mojawola,tysięwtoniewtrącaj,aleciebiemiżal,
bośdzieciuch,achociażeśfrant,tamsięfrantostwem
niewykręcisz.WracajdoCzehryna,apotem
doŁubniów.
Rzędzianzacząłsiędrapaćwgłowę.
Mójjegomość,jużci,śmiercisięboję,boktobyjej
sięniebał,tobysięBoganiebał,gdyżjegotowola
żywićkogośalboumorzyć;aleskorojegomość
dobrowolnienaśmierćleziesz,tojużjegomościnbędzie
grzech,jakopana,niemój,jakosługi,przeto
jajegomościnieopuszczę,bomteżniechłopżaden,
jenoszlachcic,choćubogi,aleteżniebezambicji.
Wiedziałem,żdobrypachołek,powiemcijednak:
niechceszpodobrejwolijechać,pojedzieszzrozkazu,