Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gopułkowników.
Wpocd!zakomenderowałgrzmiącymgłosem.
Wniespełnagodzinępóźniejtaborruszyłnaprzód,
chociażsłońcejużzachodziłoinocnieobiecywałabyć
pogodną.Jakieśstraszne,rudechmurzyskaporozwalały
sięnazachodniejstronienieba,podobnedosmoków,
dolewiatanów,izbliżałysiękusobie,jakbychcąc
stoczyćwalkę.
Taborposuwałsięwlewo,kubrzegowiDniepru.Szli
terazcicho,bezpieśni,bezbiciawkotły,wlitaury,
iszybko,oilepozwalałyimtrawy,takbujnewtej
okolicy,żepogrążonewnichpułkichwilamitraciłysię
zoczu,ażnobarwnechorągwiezdawysięsame
płynąćnastepie.Jazdatorowaładrogęwozom
ipiechocie,którepostępującztrudnością,wkrótce
pozostałyznaczniewtyle.Tymczasemnocpokryła
stepy.Ogromnyczerwonyksiężycwytoczyłsięzwolna
naniebo,aleprzesłanianycochwilachmuramirozpal
sięigasłjaklampatłumionapowiewamiwiatru.
Byłojużdobrzezpółnocy,gdyoczomKozaków
iTatarówukazałysięczarne,olbrzymiemasy
odrzynającesięwyraźnienaciemnymtlenieba.
ByłytomuryKudaku.
Podjazdyzakryteciemnościązbliżyłysiępodzamek
takostrożnieicicho,jakwilcylubptactwonocne.Anuż
możnabyubiecniespodzianiesennąfortecę!
Alenaglebłyskawicanawałachrozdarłaciemności,
hukstraszliwywstrząsnąłskałamiDniepruikula
ognistazatoczywszyjaskrawyłuknaniebieupadła
wtrawystepowe.
ToposępnycyklopGrodzickidawałznać,żeczuwa.
Piesjednooki!mruknąłdoTuhaj-bejaChmielnicki
widziwnocy.
Kozacypominęlizamekoktóregowzięciuwchwili,
gdyprzeciwnimsamymciągnęływojskakoronne,nie
moglimyślećiruszylidalej.AlepanGrodzickiwalił
zanimizdział,sięmuryzamkowetrzęsły,nietyle,
byimszkodyprzyczynić,gdyżprzechodziliwznacznej
odległości,aleabyostrzecwojskanadywające