Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cotomożebyć?–rzekłpanZagłoba.–Zwolnijmy.
Toczłeknakoniu.Istotniejakiśjeździeczbliżałsię
całympędemipochylonynasiodle,ztwarząukrytą
wgrzywiekońskiej,smagałjeszczenahajemswego
źrebca,któryzdawałsięzieminietykać.
–Cotozadiabełmożebyćiczegotakleci?Ależleci!
–rzekłpanZagłobadobywajączolsterpistoletu,aby
byćgotowymnawszelkiwypadek.
Tymczasemgonieczbliżyłsięjużnakroków
trzydzieści.
–Stój!–huknąłpanZagłobawymierzającpistolet.
–Ktośjest?
Jeździeczdarłkoniaipodniósłsięnasiodle,ale
zaledwiespojrzał,gdykrzyknął:
–PanZagłoba!
–Pleśniewski,sługastarościńskizCzehryna?
Atytucorobisz?gdzielecisz?
–Mościpanie!zawracajityzemną!Nieszczęście!
Gniewboży,sądboży!
–Cosięstało?Gadaj!
–CzehrynjużzajętyprzezZaporożców.Chłopy
szlachtęrżną,sądboży.
–WimięOjcaiSyna!Cogadasz...Chmielnicki?...
–PanPotockipobity,panCzarnieckiwniewoli.
TataryidązKozakami.Tuhaj-bej!
–ABarabasziKrzeczowski?
–Barabaszzginął,Krzeczowskipołączyłsię
zChmielnickim.Krzywonosjeszczewczorajwnocy
ruszyłnahetmanów,Chmielnickidziśdodnia.Siła
straszna.Krajwogniu,chłopstwowszędypowstaje,
krewsięleje!Uciekajwaćpan!
PanZagłobaoczywybałuszył,ustaotworzyłizdumiał
tak,żesłowaniemógłprzemówić.
–Uciekajwaćpan!–powtórzyłPleśniewski.
–JezusMaria!–jęknąłpanZagłoba.
–JezusMaria!–powtórzyłaHelenaiwybuchnęła
płaczem.
–Uciekajcie,boczasuniema.
–Gdzie?dokąd?