Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cociędziśnapadło,Konstantyn?Czemuwłóczyszsięponocy?
Chcesz,żebymzadzwoniłpotaksówkę?–Podłapałmój
charakterystycznyangielskiakcent.–Znówniemożeszspać?Bierzesz
witaminy,którecidałem?Mówiłem,żebyśniezapominałichbrać.
Amożeprześpiszsiętutaj?
–Niemamnatoczasu,Sam!–Spiąłemsię.–Zawołajgo.
Ramionamuopadły.Westchnął.Wyglądałjakktoś,komujest
wszystkojedno.
–Znajdzieszgotam,gdziezawsze.Wracajdodomu,Konstantyn.
–Izamknąłdrzwi.
RuszyłemwstronęLimehouse.Uznałem,żeumówięsię
zGrammemuBarnsa,gdziezawszebyłociemno,astolikioddzielały
wysokieprzepierzenia.Wyjąłemtelefonizadzwoniłem.Niskigłos
odburknął,żeniemanikogoiżebyniezostawiaćwiadomości.
Próbowałemwielokrotnie.Kręciłemsiępookolicy,zupełniebezradny.
Obszedłemkilkanaszychstałychmiejsc,alenigdzienieznalazłem
Gramma.
Wróciłemdodomu,gdymgłaosadzałasięnatrawieprzed
blokiem.Zulgąstwierdziłem,żeniktnamnienieczekapoddomem
aninieczaisięwśrodku.Nawszelkiwypadekzatarasowałemwejście
kanapąizabrałemsięzaratowanieresztekmojegodobytku.Czułem
zmęczenie,aleadrenalinanadalkrążyławmojejkrwi,niedającszansy
nasenaniodpoczynek.
Kiedyskończyłem,ciszahuczałamiwuszach.Wtejokolicy
mieszkałysamerodzinyzdziećmiistarsiludzie,aosiedleokalałpark.
Otrzeciejnadranemsłyszałemtylkowłasnekrokidudniącepopokoju.
Wszyscyspali.Zwyjątkiemmnie.
Usiadłemnapodłodzeizacząłemukładaćplan.Najpierwprysznic,
boczułem,żepotoblepiłmniejakwosk.Potemprzygotujęgarnitur
najutro.Oósmejmiałemindywidualnytreningnasiłowni.Odwołam