Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zważającnatrąbiącepojazdy,iwparowałemdośrodka.Naparterze
właśniedomykałasięwinda.Wostatniejchwiliwskoczyłem
dośrodka.
Dopieroteraznapięciewmoimcielezelżało.Zsunąłemsię
pościanienapodłogę.Paliłomniewkrtani,żołądekmiałemzaciśnięty
jakpięść,czułemszczypaniepodpowiekami.Wszystkiemojemięśnie
drżały,więcztrudemsiępodniosłem,gdywindazatrzymałasię
naostatnimpiętrze.Przebiłemsięprzezhałaśliwytłumklientów
ischroniłemwnajbliższejtoalecie.
Przezchwilęstałemzadrzwiami,nasłuchując,aleopróczwłasnego
oddechuiwaleniasercaniebyłemwstanieniczegodosłyszeć.
Nawszelkiwypadekzamknąłemsięwkabinieiusiadłemnasedesie.
Łapałemoddech.Przywoływałemobrazy.Próbowałempozbierać
myśli.Pierwszepytaniazaczęłydrążyćmójumysł.Wtedy
przypomniałemsobieodziwnympodarunkuoddziewczyny.
Sięgnąłemdokieszeni.
Małyczarnyprzedmiot,niecobardziejpodłużnyiwiększyodkości
dogry.Obejrzałemgozewszystkichstron.Dotykałemgonerwowo
wposzukiwaniuzamka,napisu,jakiegośwejścia,aległadka
powierzchnialśniłabezskazy.
Coto,docholery,jest?mruknąłem.
Wsunąłemprzedmiotzpowrotemdokieszeni.Przezdłuższą
chwilęmierzyłemwzrokiemdrzwitoalety.Nasłuchiwałem.Jużnie
bałemsięjaktam,naplacu.Byłemniecopoirytowany,zły.Bzdura
byłemwkurwiony.Napogodę,nasiebie,nanią.Czyczułeśsię
kiedyśwyobcowany?Wemniezaczęłokiełkowaćwłaśnietakie
niewytłumaczalneprzekonanie,ajegokorzonkiniemalrozpychałysię
podskórą,deformującmojątożsamość,to,kimbyłem.Potrząsnąłem
głową.Skoncentrowałemsięponownie.Istniałasporaszansa,
żezajściebyłopomyłkąiwtozdecydowałemsięwierzyć.
Jesteśmiwinnawyjaśnieniapowiedziałem,jakgdyby