Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zostawiającciemnąsmugęnapłyciechodnikowej.Ktowie,ile
milimetrówdzieliłonasodkolizji.Jużchciałemrzucićcoś
nieeleganckiego,gdydziewczynachwyciłamniezapołypłaszcza
iprzyciągnęłagwałtowniedosiebie.
Konstantyn…wydyszała.
Deszcz,parazjejust,odległośćmiałemzamazanyobraz.Bardzo
długieciemnewłosyprzyklejałysiędojejpoliczków,oplatałymokrą
szyję.Przemokniętakurtkazdradzała,żepedałujenadeszczujuż
odjakiegośczasu.Kroplezczubkajejnosaskapywaływprostnamój
krawat.Błądziławzrokiempomojejtwarzy,jakbyczegośszukała.
Wyglądaszinaczejpowiedziała.
Comiałemodpowiedzieć?Stałemosłupiałyjakdureń,wpatrując
siętępowdziewczynę.Pierwsze,coprzyszłomidogłowy,tożejest
jednąztychkelnerek,doktórychmiałemoddzwonićaleprzecież
dożadnejnigdynieoddzwaniałem.Możeoszalała,napewnobyła
rozgorączkowana.Byleniezaczęłapłakaćiniestawiałażądań.
Całatozajściesprawiło,żestraciłempoczucierzeczywistości,
aona…cóż,byłazbytpiękna,żebyprzegonićjakkomara.Nie
wyzywająca,ztwarząraczejpozbawionąmakijażu,napierwszyrzut
okaniewielkimipiersiamiiwyraźnącienkąbliznąunasadywłosów.
Zupełnieniewmoimguście,ajednakdziałałanamniejaktrzeba.
Wewzmagającymsiędeszczu,zamazującympolewidzenia,
musiałemwytężaćwzrok,nawetgdybyłabardzoblisko.Chwilami
wiatrzmieniałkierunekulewy,zupełniejakkierunekmoichmyśli.
Dziwnewrażenie.Dziewczyna,ledwołapiącoddech,cochwilę
oglądałasięzasiebie.
Słuchaj…Świdrowałamniewzrokiem.Niemamywięcej
czasu.Terazwszystkozależyodciebie.Wyzwoliłamniezuścisku
iwyciągnęłacośspodkurtki.Bezsłowawepchnęłaprzedmiot
wwewnętrznąkieszeńmojegopłaszcza.