Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iledacieradę!Nicniemożemydlawaszrobić,kurwajegomać!
zakląłbezradnieszefokręguwięziennictwapułkownikRokosz,
skądinądsympatycznyjegomość.
Szrederzmiejscowegokomisariatuwogólenieodbierałtelefonu.
Numer112takżemilczał.
DyrektorKlucznikspojrzałnazegarek,podszedłdowizjera
ipowiedziałgłośno:
Tojareprezentujętutajprawoiniezezwalamnawejście
naterenobiektu,zrozumiano?!
Strażnikpopatrzyłnaniegozobawą.Niemusielidługoczekać
nareakcję.
Noichuj,kurwa,dośćtejgadaniny!usłyszelizzabramy
ipochwilizaczęłosięnadobre.
Zewsządzaczęłypadaćstrzały,strażniknadrugiejwieżyczcepadł
ugodzonypociskiem,awewrotarytmiczniezaczęłouderzaćcoś
ciężkiego.Klucznikdostrzegłprzezpopękanywizjer,żetamci
przewrócilisłuptelefonicznyzdrewnianegobalaiużyligojakotarana.
Większośćpersoneluwięzieniabyłazajętauspokajaniemwięźniów,ale
ojakimkolwiekopanowaniusytuacjijużniebyłomowy.
Wdziewiętnastowiecznychmurachciemnodolińskiegokryminału
wrzało.Więźniowieszaleli.Nawetcizazwyczajpotulnizachowywali
sięjakdzikiezwierzęta.Wwielucelachdochodziłodokrwawych
porachunków,nadktóryminiktjużniemógłzapanować.Wrzaski,
wycie,złorzeczeniacałatabrudnalawinalałasiękaskadą
znajwyższychkondygnacjipawilonówispadałazhukiem
nadziedziniec,odbijającsięgłuchymechemodgrubychmurów.
Szturmzzewnątrzdodatkowowzmagałpandemoniumzawysokim
ogrodzeniem.DyrektorKlucznikwyjąłpistoletzkaburyistał
nadziedzińcu,czekając,napastnicynieuchronniesforsująbramę.
Przezogrodzeniewpadłgranat,którywybuchłwodległościzaledwie
kilkunastukrokówiogłuszyłmężczyznę.
Barykadujemysięwdyżurce!krzyknąłdyrektoripobiegł
zkilkuosobowąobstawądoniewielkiego,szarootynkowanego
budynku,służącegojakozapleczesocjalnedlacałejkadry.Wkrótce