Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ztrudemskładawcałośćrozgrywającesięwokół
wydarzenia,leczprzefiltrowujejeprzezwłasną
osobowość.Mijamnieirzucasięzastrzykawką.Kiedy
znajdujęsięprzywejściudoauli,widzę,jaknachylasię,
nieudolnieusiłującpochwycićmiędzykrzesłami.
Taknaprawdęniezamierzamuciekać.Opieramsię
odrewnianedrzwiiobserwujęwszystkoztejnajlepszej
perspektywy.Biegającywiwewstudenci,dwoje
usiłującychprowadzićreanimację,kilkaparoczu
utkwionychwemnie,alewyrażającychkompletną
pustkę.Żadneznichniepotrafijeszczepodjąćdecyzji.
Niezareaguje,bonierozumiesytuacji.Alboniechcejej
zrozumieć.
Sądzę,żeosiemdziesiątprocentludziniedotknęłoby
rozdzielnikolejowej,gdyżłudziłobysię,żewagonik
wostatniejchwilisięzatrzyma.Albożetowszystkojest
jedynieżartem,aoniznaleźlisięwokuukrytejkamery.
Mówięwam,wymyślilibyścietysiącepowodów,byletylko
usprawiedliwićswójbrakreakcji.Umylibyścieręce,
skazującChrystusanaśmierć.Piłatjestnajbardziej
swojskimczłowiekiemzcałejplejadybohaterówBiblii.
MójBoże!zauliniesiesięechemkobiecykrzyk.
Onnieżyje!
MimotoAdamDyckinadalprowadzireanimację.Chce
zaimponowaćnietylkoukochanej,aleprzedewszystkim
samemusobie.Torównieżprzewidziałem.Ułatwiłem
muwalkęzobrzydzeniem,używszytakiejigły,byzrany
niewyciekłozbytwielekrwi.Dziśzapewnewszyscycoś
sobieudowodnią.
Zlistystudentównależywykreślićjednonazwisko
szepczę,poczymwychodzęzsali.Siadamnaławce
nakorytarzuiczekam.Tojeszczeniekoniec.
4