Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wchodzilizemnąwrelacjęnapołypartnerską.Pragnąłem
dyskutowaćorazwymieniaćsięspostrzeżeniami.Etyka
jestprzedmiotem,wktórymtaksamojakwiedzaważne
sąwrażliwośćiinteligencjaemocjonalna.Moje
rozumienietematuwcaleniemusibyćlepszeodjego
pojmowaniaprzezempatyczną,bystrąnastolatkę
zprzytułku.Cowięcej,toonamożemiećlepsze
instrumenty,bypewnekwestieogarnąćempirycznie.
Wiem,żeHaniawychowałasięwdomuzastępczym,lecz
terazjestjużzbytpóźnonanaukowedysputy.
OdstronyparkinguUMCSdobiegaryksyren.Pochwili
przejściemiędzybudynkamirozświetlająstroboskopy.
Zespółratownikówbiegniedogłównegowejścia.
–Boże…Cotusięodjaniepawla?
WmurachUMCStenzwrotjestznaczniebardziej
uzasadnionyniżwkorytarzachpobliskiegoKUL-u.Mimo
topoliczkidziewczynyoblewarumieniec.
–Pewienchłopiecnieżyje–odpowiadam,wypuściwszy
kłąbdymu.–Reanimacjaniemogłaniczmienić,choć
zareagowanoprawidłowo.
–Kto?Dlaczego?
Tozwykłepytania.Umierając,ludzieprzestająbyć
anonimowi.Częstobudząwiększezainteresowanieniż
zażycia.
–Nieprzejmujsięśmierciąkogośobcego–szepczę.
–Toniepowinnomiećnaciebieżadnegowpływu.
–Nie…Jatylko…
Dziewczynamilknie.Wnasząstronęidzietrzech
policjantów.Dwóchznichmarozpiętekaburyidłonie
gotowewkażdejchwilichwycićbroń.Palcetegopolewej
drżą.Gdybymwykonałkuniemunerwowygest,
zpewnościądoszłobydotragedii.
Wypuszczamdymiodkładamwrzoścowąfajkę
naśmietnik.Odwracamsiędopolicjantówplecami,lecz
wtymsamymmomenciejedenznichchwytamnie
zaramię.