Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Naziemię!
Padamnakolana,azkieszenimojejbluzywypadabiały
pluszowymiś.Sięgamponiego,cooczywiściewywołuje
reakcjęgliniarza.Chcąmniezakućwkajdanki.Któryś
kopiemniewplecy,ainnywyginamiramię.Nie
wyrywamsię.Pozwalamimrobićswoje.
Kiedywreszciestajęnanogi,spoglądamprostowoczy
panikomisarz.Znamysięcałkiemdobrze.Żałuję,żenie
mogęterazzdjąćznosaokularów.
–Nieskażeciemniezazabójstwo–cedzę.–Jestem
niewinny,więcmogłabypanipoprostupozwolić
miodejść.
Policjantkanajwyraźniejniepodzielategozdania.Mimo
tomógłbymsięzniązałożyć.Zwamirównież.Słowo
daję,jestemniewinny,choćświadkamitego,cozrobiłem,
byłokilkadziesiątosób.Nikogoniezamordowałem.
Amimotonauczelnianejaulijestwciążciepłytrup.