Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
właściwiewydarzyło.Mijałykolejnetygodnieizaczęła
odczuwaćchłód,ciepło,nawetzapach.
TodobrzemówiłaIrinadobrze,dobrze.
Wciążtopowtarzała.Trzymałasiękurczowotego
słowa,choćjużodczterechlatnieznałajegoznaczenia.
Atyczujesz?pytaławtedyAnna.
Nie,janieczuję.Irinaodwracałagłowę.
Todobrze,dobrze,dobrze.
Deszczwciążkropił,choćjegonatężenieponocy
zmalało.Annazostaławchłoniętawnurtspieszącychsię
dopracymieszkańcówmiasta.Wejściedometraotej
porzebyłooblężone.Jakjużsiędołączyłodokroczących
wkierunkudrzwi,niedałosięstamtądwyjść.Tłum
nerwowopłynąłdoprzodu,depczącposwychwłasnych
piętach.Wśrodkubyłoniecoluźniej.Annapospiesznie
przeszładoruchomychschodów.Jakzwykleskupiławzrok
narządkulamp,umocowanychpomiędzyschodami
wiozącymipasażerówwgóręiwdół.Naliczyła
czterdzieścidwielampy.Tylesamo,jakcodzień.Dziś
dwieniedziałały,taksamojakwczoraj.Jakprzedwczoraj,
jakmiesiąciroktemu.Dopracymiałaniedaleko.
Wystarczyłowsiąśćwodpowiedniąkolejkęiposiedmiu
stacjachmogłaznówwypłynąćnapowierzchnięwraz
ztłumempasażerów.Nielubiłametra.Czułasięwnim
osaczona.Świadomość,żeruchomeschodywioząpod
powierzchnięNewy,działaładepresyjnie.Najbardziej
lękałasięstacjiMajakowska,gdziegłównypawilonbył
oddzielonyodtorówstalowymi,czarnymi,ciężkimi
drzwiami,otwierającymisięautomatycznie,kiedy
podjeżdżałpociąg.Ściany,odpodłogidosufituwyłożone
drobnąkrwistoczerwonąmozaiką,pogłębiałystrach.
Najgorzejbyło,kiedymiałanatejstacjiwysiąść.
Zwłaszczawmomencie,gdydrzwipociągujużsię
otworzyły,astaloweczeluściestacjijeszczenie.
UwielbiałynatomiastwrazzJuliąstacjęPuszkina.Jasna,
przestronna,zbiałegomarmuru,zpięknympomnikiem
poetyrównieżwjasnejtonacji.Siedzący,zamyślony
Puszkin,patrzącywdal,aprzednimnacokolezawsze