Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Och…Tylkotylejestemwstaniezsiebiewydusić.
Posłuchajmówiinimzdążęzaprotestować,onajuż
włączanagranie.
„Hej,Karina.JestemporozmowiezAngeliką.
PowiedziałamioKrzyżańskim.Chciałbymprzyjechać
izrobięwszystko,cowmojejmocy,żebystawićsię
nabalu,leczzewzględunapracęniczegoniemogę
obiecać.Pozdrawiam”.
Męski,głębokiilekkoochrypłygłosrozbrzmiewa
zgłośnikatelefonumojejdawnejlicealnejkoleżanki,aja
czujęsiętak,jakbyprzezmojeciałoprzeszłowłaśnie
tornado.Patrzęwjejkomórkę,jakbysamourządzenie
byłowinnemoimsilnymemocjom,ijestemtak
zagubiona,jaktedwanaścielattemu,przezcoczujęsię
rozczarowanasamasobą.
Słowawypowiedzianeprzezdorosłego
trzydziestoletniegoOskaraZięcikarezonująwemnie
zolbrzymiąmocą.Niepotrafięsobiewyobrazić,jak
onterazwygląda,alejeślijesttakatrakcyjnyjak
brzmieniejegogłosu,to…
Stop.Anijednejmyśliwięcejnatentemat.
Karinapatrzynamnie,jakbychciałasiędowiedzieć,
comyślę.
Comyślisz?pytawkońcu,gdyjamilczę,jakby
miktośjęzykuciął.
Niewiemodpowiadamtrochębezradnie,wzruszając
ramionami.Byćmożeprzyjedzie.
Myślałam,żebędęgomusiałanamawiać,alejak
widaćAngelikajużmniewyręczyławtemacie.Zawsze
miałasłabośćdoOskaramówizdezaprobatąikręci
głową,zaciskającustawwąskąlinię.Zostaliwtakim
razieSebaiTośka.
PrzytakujęiprzypominamsobieAngelikę,którapod
pozoremkumpelskiejpostawywielokrotniepróbowała
zbliżyćsiędomoichprzyjaciół.Nacelownikumiała