Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wtowarzystwiedorosłych.Tamniebędziedzieci.
Wzamianzatobędzieszmiałasupernocowanieubabci
idziadka–informujęjązentu-
zjazmem.
–Ubabciidziadka?Tak!–cieszysię,wyrzucającrączki
kugórze.
Jejradośćjakzawszeroztapiamojeserce.Pochylamsię
icałujęjejczółko.
–Terazjużporaspać–przypominamiukładamsię
naboku,twarządoFelicji.
Onanatychmiastrobitosamo.Uśmiechamysię
dosiebie.
–Kochamcię,mamusiu–szepczeijakzawszewkłada
rączkęwmojewłosy,bybawićsięnimiażdosamego
zaśnięcia.
–Jaciebieteż,kwiatuszku–odpowiadamiprzytulam
ją.
Oczywiścieniebyłabysobą,gdybyjeszczeniezadała
mikilkupytań,naktórestaramsięodpowiedzieć
możliwiejaknajkrócej.
Wkońcuzapadacisza,aFelicjazamykaoczka.Jej
oddechstopniowozaczynazwalniać,apochwilirączka,
którątrzymawmoichwłosach,nieruchomieje,ajawiem
już,żezasnęła.Podziwiamtęśliczną,pucołowatąbuźkę
iporazkolejnydziękujęwduchuzato,żejąmam.
Pocichuopuszczampokoikmojejcórki,uważając,
byprzypadkiemnienadepnąćnazabawki,którymibawiła
siętużprzedzaśnięcieminiezdążyłajużposprzątać.
Idędokuchni,atamczekająjużnamniedwajkoci
panowie,którzysąrówniegłodni,cooburzenimoimzbyt
późnymprzybyciem.
–Puściciemnieztorbami,głodomory–gderam
żartobliwiepodnosem,otwierającpuszkęulubionej
karmyBolkaiLolka.Nakładamimjedzeniedomiski,
aonizogromnymentuzjazmemzabierająsię