Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaśtylkoprzelotniespojrzałnapełzającegowykidajłę
iza​razstra​ciłza​in​te​re​so​wa​nie.
Nicztejknajpyniezostałonarzekał.Niewielka
scena,gdziegrałzespół,niewielkiepokoiki,gdziefacet
mógłsięzabawić.Velmatrochęśpiewała.Rudzielec,
uroczajakkoronkowemajteczki.Mieliśmysiępobrać,ale
mnieprzy​skrzy​ni​li.
Upi​łemłykwhi​sky.Mia​łemjużdośćtejprzy​go​dy.
Gdzieprzy​skrzy​ni​li?za​py​ta​łem.
Amy​ślisz,żecoro​bi​łemprzeztychosiemlat?
Uga​nia​łeśsięzamo​tyl​ka​mi.
Dźgnąłsięwpierśpal​cemwiel​kimjakba​nan.
Trafiłemdomamra.Malloy.MówiąnamnieMamut
Malloy,bodużyjestem.BankwGreatBend.Czterdzieści
pa​to​li.Sa​mo​dziel​naro​bo​ta.Nie​źle,co?
Ite​razzatohu​lasz?
Łypnąłnamniegroźnie.Zanamirozległsięjakiś
hałas.Wykidajłodźwignąłsięzpowrotemnanogiilekko
siękołysząc,chwyciłgałkępomalowanychnaciemny
kolordrzwizastołemdokości.Otworzyłje,niemalwpadł
dośrod​kaiza​trza​snąłjezaso​bą.Szczęk​nąłza​mek.
Atamcojest?zapytałMamutMalloy.Barman
ztrudemskoncentrowałspojrzenienadrzwiach,
zaktó​ry​miprzedmo​men​temznik​nąłwy​ki​daj​ło.
T-tambiuropanaMontgomery’ego.Szefa.Matam
biu​ro.
Onmożecoświedziećpowiedziałolbrzymidopił
drinkajednymhaustem.Tylkoniechlepiejniezgrywa
har​de​go.Jesz​czedwara​zytosa​mo.
Szedłprzezsalępowoli,lekkimkrokiem,jakbyniemiał
żadnychzmartwień.Naparłnadrzwiszerokimiplecami.