Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ1
D
Poprostumnieniema.Tydowodzisz.Dojutra.Kobieta
ziśniemamniejużdlanikogo.Bezwyjątkówinagłychspraw.
nerwowymruchemzakończyłapołączenieiwrzuciłatelefon
dominiaturowejkopertówki.
Byłaszczupłąblondynkąśredniegowzrostu,jednakdziękiswoim
niebotyczniewysokimszpilkom,którychstukotniósłsiępocałym
głównymholu,zawszeudawałojejsięprzykućuwagęwszystkich
dookoła.Wiedziała,żewyglądaidealniewdopasowanymbeżowym
płaszczykuzwysokimkołnierzemiwkrótkiejspódniczce,która
pomagałapodkreślićpiękne,długienogi.Nienagannywysokikokbył
jejznakiemrozpoznawczym.Małoktomiałszansęzobaczyćjejblond
włosywnieładzielubchoćbyluźnorozpuszczone,takbykaskadą
mogłyopadaćnaramiona.
Skinęłanapożegnanieochroniarzowi,któremubliżejbyło
dosędziwegoemerytaniżosobyodpowiedzialnejzabezpieczeństwo.
Weszłamiędzyprzeszkloneskrzydłaobrotowychdrzwiijużpochwili
byłanazewnątrzbudynku.Jejtwarzowiałomroźnepowietrze
grudniowegoprzedpołudnia.Ciaśniejotuliłaszyjęmiękkimkołnierzem
wełnianegopłaszczairuszyładozaparkowanegotużprzygłównym
wejściusamochodu.Zgrabniewskoczyładosportowegomodelu
iodrazuprzekręciłakluczykiwstacyjce,byjaknajszybciejzrobiłojej
sięchoćtrochęcieplej.
Chevroletcorvette,któryjeszczenigdyjejniezawiódł,dziś
zaprotestował:przypróbieodpaleniasilnikazawarczałżałośnieizgasł,
niedającżadnychoznakżycia.Kilkakolejnychpróbodpalenia
samochodunieprzyniosłożadnegoefektu.Byłonnajwidoczniej
wzmowiezewszystkimisiłaminatury,któretegodniaodranamiały