Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ajamyślę,żewieszbardzodobrzewycedziłprzezrzadkie
zębytenwkaszkiecie.Amysiępostaramy,kpiezajebany,żeby
tawiedzazostałaztobąnadłużej.
Młodzieniecpoczuł,jakkrewnapływamudogłowy.Jednocześnie
poplecach,zgórynadółiodrazupowrotnymkursem,przebiegł
mulodowatydreszcz.Gniewistrach.Ijeden,idruginieodstępowały
gonawetnakrokpodczaspobytuwtymnieprzyjaznymmieście.Który
znichokażesięterazsilniejszy?
Samwymyśliłeśczyciktonapisałnamankiecie?wyrzucił
zsiebiesłowa,zaktórezpewnościąodpowiadałtenpierwszy,gniew.
Apotemsamsięichprzestraszył.Byłojużjednakzapóźno,stało
się…
Nietrzebabyłodługoczekaćnareakcjęnapastników.Pierwszy
cios,szybkiiwymierzonyprecyzyjnieprzezosobnikawmeloniku,
pozbawiłmłodzieńcaoddechunakilkachwil.Zgiąłsięwpół,alejego
stopyniestraciłykontaktuzpodłożem.Niestety,pochwilizadbano
takżeioto.Zakapiorwkaszkieciewmgnieniuokaminąłprzeciwnika
idługimdrągiem,którypojawiłsięwjegorękachniewiadomokiedy,
wymierzyłmucioswzgięciepodkolanami.
Bitykrzyknął,padłnakolana.Kolejneuderzenie,tymrazem
wplecy,jeszczebardziejzbliżyłojegotwarzdobrukowychkamieni.
Odechcecisięraznazawszedymaćcudzeżony,skurwysynu
usłyszałnadsobągłosnapastnika,tegowkaszkieciealbotego
wzamałymmeloniku;trudnobyłoorzec,boznajomośćzbytkrótka,
airaczejbezwielkichperspektyw.
Czekałjużtylkonakolejnycios.Możeostatni,nielagą,anożem,
któryrozpłatamuaortyibezpowrotnieprzetnienićżywota.Marnego,
bobezmiłości.Choćjeszczerano,ba!jeszczekilkagodzintemubyła
naniąnadzieja.Uniósłwzrok,awtedyzamiastdwóchcieni,ujrzał
trzy.Tennowyprzerastałjednakpozostałeniemalogłowę.