Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
4:55nadranem.Opole,ul.Hubala
Wszyscyumierajądwukrotnie.Raz,kiedyodchodzą
ztegoświata,idrugi,kiedyzostajązapomniani.
Człowiekowi,któryzginąłdziśwblokuprzyulicyHubala
wOpolu,tadrugaśmierćzpewnościąniegroziła.
AgnieszkaOliwaniebawemmiałasięotymprzekonać.
Niezdążyłanawetwypićkawy,choćwłaściwienie
potrzebowałajej,bysięrozbudzić.Informacjazcentrali
byłakrótka–zczymśtakimjeszczesięniespotkali.
Prowadziłjąsmródśmierci.Szłazanimjakposznurku,
myślącotym,jakparszywąrobotęsobiewybrała.Normą
było,żemusiaławyrwaćsięzłóżkanadługoprzedtym,
jakzadzwoniłbudzik.Normąniestetybyłoteżto,
żezazwyczajmusiałakierowaćsiętam,gdzieśmierdziało
najgorzej.
PodkomisarzAgnieszkaOliwaminęładwojeotwartych
drzwinaklatceschodowej,czując,żezbliżasiędocelu.
–Proszęzostaćwmieszkaniu–powiedziała,patrząc
nazaspane,aczzaciekawionetwarzeludziwychylających
sięzapróg.
Szładalej,dolokalunumerczterdzieścijeden
wwysokim,dwunastopiętrowymbloku.Zazwyczaj
wtakichmiejscachwoniałozsypem,coprzywodziło
namyślczasyraczkowaniaIIIRP,dziśjednakczućbyło
tylkofetorrozkładu.Niemusiałapytaćkogokolwiek