Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okierunek.Gdyminęłazakręt,wkorytarzuzobaczyła
tłumfunkcjonariuszy.
Skinęładokilkugłową,poczymweszładomieszkania.
Niepofatygowałasię,byzasłonićustainosdawno
uzmysłowiłasobie,żetoodruchtylebezwarunkowy,ile
bezsensowny.
Amimotorękadrgnęła.Nicdziwnego,biorącpod
uwagę,żewśrodkuunosiłsięzapachkrwi,kałuiuryny.
Robactwozdążyłojużpewniezalęgnąćsięwcieledenata,
przyspieszającprocesrozkładu.
Comamy?zapytała,silącsięnanonszalanckiton.
Niewyszłotonajlepiej,alewszyscywokółbylitak
skonsternowani,żeuszłotoichuwagi.Agnieszkawbiła
wzrokwmakabrycznywidok,jakirozpościerałsięprzed
jejoczyma.Informacjazcentraliniebyłaprzesadzona.
Trupwisiałpodsufitem,alezpewnościąniebyłtoobraz,
któregosięspodziewała.
Technikstojącyprzyzwłokachodwróciłsięipodniósł
spojrzenie.Wydąłusta,wypuszczającpowietrze,apotem
zlustrowałpomieszczenie,jakgdybydopieroteraz
zaczynałanalizowaćsytuację.
Samobójstwo.
To?zapytałaAgnieszka.Towygląda
cinasamobójstwo?
Wiem,napierwszyrzutokasprawiawrażeniejakiejś
chorejegzekucji,alenicztychrzeczy.Gośćzadałsobie
trud,totrzebamuoddać…tyleżeniesposóbdopatrzeć
siędziałaniaosobytrzeciej.
Gdybyniejegorzeczowyton,powiedziałaby,
żezwyczajniedrzesobiezniejłacha.
Jesteśpewien?zapytała,podchodzącdosinego
wisielca.
Mhmmruknąłkryminalistyk.Możektośpomógł
munapewnymetapie,zanimodebrałsobieżycie,nie
wiem.Alenamojeokotodośćpewnykandydat