Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5
Uniwersytetwznosiłsięnawysokim,wdzierającymsięwmorzecyplu,
któregopodstawa,nadgryzionaprzezprzypływyiodpływy,tonęła
wbłotnistymszlamie.Byłniemalzwszystkichstronotoczonywodą
ioglądanyzpewnejodległościprzezniebieskawą,nadmorskąmgiełkę
wyglądałjakśredniowiecznygródobronny.
Jegobudynkiwidzianezbliskabynajmniejniesprawiałytak
romantycznegowrażenia.Spojrzawszynapseudonowoczesne
sześciany,prostokątyipłytymożnabyłosiędomyślić,żeżycieich
twórcyupłynęłonaprojektowaniugmachówużytecznościpublicznej.
Parkingowyprzybramiepowiedziałmi,żemiasteczkostudenckieleży
wpółnocnejczęścicypla.
Jadąckrętądrogąwzdłużobrzeżaterenówuniwersyteckich
rozglądałemsięzaFredemJohnsonem.Wokolicykręciłosięniewielu
studentów.Ajednakdzielnicawydawałasięzatłoczonaibardzo
ruchliwa,jakbyktośrzuciłnamapę,wnadziei,żeprzykleisię
doniejnastałe.
WAcademiaVillagepanowałjeszczewiększychaosniż
wmiasteczkuuniwersyteckim.Powąskichuliczkachsnułysięsamotne
psyisamotnistudenci.Mieszanązabudowęstanowiłykioski
zhamburgerami,domkijednorodzinneibliźniakiorazgmachy
czynszowe.„Sherbourne”,wktórymmieszkałaDorisBiemeyer,
należałdonajwiększychspośródnich.Miałsześćpięterizajmował
większączęśćodcinkaulicy,leżącegomiędzydwomaprzecznicami.
Udałomisięzaparkowaćzaprzyczepąkempingowąpomalowaną
wtakisposób,byprzypominaładrewnianąchatkęnakołach.Nie
dostrzegłemnigdzieniebieskiegoForda.Wszedłemdogmachu
iwjechałemwindąnatrzeciepiętro.
Budynekbyłdośćnowy,alewjegownętrzuunosiłsięodór,jaki
panujezwyklewdomachstarychiprzeludnionych.Byłatomieszanina
zapachów,nagromadzonychprzezzmieniającesięszybkopokolenia