Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zjeżdżamynanartach.Widoczniepanoramicznyekran
działabardziejnanasząwyobraźnięniżbladezwiastuny
katastrofdziejowych.
No,wreszcieszczęśliwelądowanie,cozaulga!Lecz
wytrzęsłookropnie!Odpiąłempasbezpieczeństwaiwraz
ztłumempodróżnych,zktórymtudoleciałem,
opuszczamy„helikopter”iwchodzimynaterenstacji
polarnej.Powiałonaglechłodem,jakażgwałtowna
zmianaklimatu!Wskleconejzdesekchacieekwipunek
polarnika:śpiwory,sanie,narty,rakietyśnieżne,
harpuny...Tozjednejstrony,azdrugiej:Zagrubąszybą
ośnieżonelodowceiwynurzającesięzarktycznego
oceanuprawdziwebiałeniedźwiedzie,żywepingwiny,
morsyorazzadźganyharpunamiprzezzałogę
wielorybniczegostatku„Pequoda”mójnieodżałowany
MobyDick,białywieloryb.Naszczęścieżyje.Jego
ogromnejasnecielskowynurzasięrazporazzza
podwodnychskałiprzepływamajestatyczniewzdłuż
dzielącejnasodniegoszyby.Uczułemnagłyucisk
wsercu.Przypomniałemgosobiejużzakłutego
harpunami.Obsiadłogoptactwomorskie,wyrywało
mustrzępymięsazran,nazapachjegokrwipodpłynęły
rekiny,adowielkiejuciętejjużgłowyodezwałsięsam
kapitanAhab:„Czcigodnagłowo,mówił,któranurkowałaś
najgłębiej,tam,gdzierdzewiejąkotwice,gnijąfloty,która
spałaśubokuniejednegożeglarza,gdzieradabyspocząć
bezsennamatka.O,głowo,widziałaśdość,bypękły
odtegoplanety,Abrahamutraciłwiarę-aprzecieżnie
chceszprzemówić.”Takmówiłkapitan-kulas.Abiały
wieloryb...Czytenżywyzaszybązdawałsobiesprawę
ztego,żetuwtejsadzawce,choćwięziony,jest
bezpieczny?
Wszechobecneniebezpieczeństwoczyhanietylko
nazwierzęta,równieżnaludzi.Obokwyposażeniastacji
potężnykadłubżaglowegostatku.Przeszłowiektemu
rozbiłsiępodbiegunem.Ludzieponoćsięuratowali.Taka
wiadomośćsprzedprzeszłostulatprzynosiuspokojenie.
-Jaktodobrze,żeprzeżyli-mówiędoCzesława,
świadomtego,żeprzecieżjużdawnonieżyją.