Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2lutego,środa
-Niezapomnijciewziąćjabłek-powiedziałaZonia,
pakująckanapki.-Anóż...?Maszgotamwteczce?!
Czułasięlepiej,kaszeljejtrochęzelżał,wiedziała,
żetwardabordowaskórkakalifornijskichjabłekjestdla
mnieniedopogryzienia.Rozumiałaniedogodności
późnegowieku,przypomniałaonożu.
-Noża,chybanie!-odparłem.
Wyjąłemgowczorajzteczkiibyłempewny,żenie
włożyłemzpowrotem.
Zoniasięgnęładoszuflady,wyjęłaipodałamikrótki
spiczastykozikzczarnymtrzonkiem.Wrzuciłem
godoteczki,poczymzajrzałemdoportfela,czymam
tedwadzieściadolarówprzygotowanejeszczenadrobne
wydatkiwpodróży,botylewłaśniezalecałCzesiekmieć
przysobie.Sprawdziłem,są!Usadowiłemsię
wsamochodzie,ruszyliśmy.Przednamiwspaniała
autostradazkwietnymigazonamiicokilometrnapisy
zczarnymisylwetkamimorskichstworów,informujące,
żejesteśmynadrodzedoSeaWorldPark.Noibardzo
dobrze!Toogródzezwierzętamimórzcałegoświata,
dokądwłaśnielecieliśmy.
Beztruduznaleźliśmymiejscenawielkimparkingu
przedogrodem.Ruszamydokasy.Aleokazujesię,
żebiletjestdroższyniżprzypuszczaliśmy,zabrakło
mipięćdolarów!Czesiekmiałdarmowąkartęwstępu,
leczprzysobieanicenta.Brakującąnampiątkępróbuje
wybraćzprzyogrodowegobankomatu.Lecznajegokod
bankniereaguje.Więcszarpiesięzmachiną,klnie,
napróżno!Niewidzącwyjściazłyzachodzi
doadministracjiogrodu.Żąda,abyprzyjętozaplątane
wmymportfelupolskiezłotówki,któredlakasjerki
równieegzotycznejakeksponatytegoogrodu.
O,gdybytobyłyżubryznaszejpuszczy,zpewnością
byjeprzyjęli,alezłotóweknie!Nawetniechcąonich
słyszeć.WięcCzesiekusiłujezapewnić,żebrakujące
dolaryprześlepocztą.Niedowierzają...
.!Rozdrażniony