Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Olanieodpowiada,tylkonerwowymiruchamiskubie
palcamipłatkitych„nieziemskoczarujących,dorodnych
róż”,którejejpodarowałem.
Ej,porozmawiajzemnąproszę,pochylającsię
wjejstronę.Powiedzcoś,cokolwiek…
Niewierzęciodpowiada,wykrzywiającusta
wsmutnymuśmiechu.Niewierzęwanijednotwoje
słowo.
Świetnie!Właśnietopragnąłemterazusłyszeć.
Postanawiamjednakwziąćtonaklatę,choćnie
ukrywam,żerobiętozwielkimbólemserca.Wiem,
żetadziewczynanaprawdęmapowody,żebyminie
wierzyć,ipomimożemiałemnadziejęnaniecocieplejszą
rozmowępotychwszystkichpieprzonychtygodniach,
którespędziliśmyzdalaodsiebie,tojestemwstanie
natopoczekaćtakdługo,jakbędzietrzeba.
Ajestcoś,comogęzrobić,żebyśmiuwierzyła?
dopytuję,silącsięnaspokojnyton,chociażczuję,
żekrewpowolizaczynabuzowaćmiwżyłach.
Niewiem,Igor…Olarzucamikrótkiespojrzenie,
anastępnieopuszczagłowęiwzruszanerwowo
ramionami.Towszystkojestdlamniebardzotrudne.
Potrzebujętrochęczasu,żebymóctosobiejakoś
poukładać…
Okej…Ajakdużotegoczasupotrzebujesz?
dopytuję,jakbymsięspodziewał,żezachwilęrzuci
mijakąśkonkretnądatą.
Jezu,askądmamtowiedzieć?Rozkładaręce
zpoirytowaniem.ZjawiaszsięnaglewZakopanem,