Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gowyciągnąć,aleniemogłemsobieznimporadzić.
Beznadziejnośćsytuacjiwzbudziławemnietaką
wściekłość,żezacząłemwalićwsejfobcęgami
iprzestałemdopiero,kiedyomdlałymipalce.
Pomyślałem,żeotomójdokładnieopracowanyplan
zacinasięprzeztakiszczegół.
O13:30nakorytarzutrzasnęłyzamykanedrzwi.
StaryHewyszedłzmieszkania,więczebrałemsię
wsobieiteżwyszedłem.Torównieżbyłaczęśćplanu.
StaryHewyprowadzałswojegomyśliwskiegopsa.Pies
podnosiłłapyinimpostawiłjezpowrotemnaziemi,
zakażdymrazemgłębokosięzamyślał.Czasamiobaj
sięzatrzymywali,starydrapałsięporęce,apiesocierał
musięonogiswymprzeżartymliszajamigrzbietem.
Czasamikładłsięiniechciałiśćdalej,awtedystary
kopałgowbrzuchiplując,krzyczał:
Pocojaciętrzymam,jakzdechniesz,towreszcie
będziespokój!
Astarypieszprzyzwyczajeniaszczekałkilkarazy,
leczwjegogłosieniebyłoanibólu,anistrachu.
DopierogdyHemocniejszarpnąłsmyczą,pies
zbierającsiły,dźwigałsięichwiejniestawałnanogach.
Czasami,żebygozachęcić,staryHerzucałmucoś
dojedzenia.
Tegopsanicnigdyniebyłowstaniepobudzić
doszczekania,alekiedywziąłemdosiebiemałego
pieskaKongJie,starykundelniewiedziećjakim
sposobemzawiadomiłosobiemojegoszczeniaka.Mały
zacząłjakszalonydrapaćwdrzwipazuramiiszczekać
przezcałydzień,bezprzerwy,doochrypnięcia.