Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zpudełek.Kilkustarychmężczyznwbiałych
podkoszulkachprzechadzałosięobokzkubkami
herbatyalbozkoszykaminazakupy,udając,żenie
wiedzą,coturobią,ażktóraśzkobietspytała:
–Zabawimysię?
WtymmomenciestaryHezawszewyrywałsię
pierwszy.
–Awco?
–Niewiesz,wco?
–Niewiem.Powiedz,tozobaczymy.
–Dobrzewieszwco,cotujeszczegadać.
–Alenaprawdęniewiem…
–Ajebałcię…
Uzyskawszytęodpowiedź,staryHemrucząc
zzadowoleniem„Jebałcię,jebałcię…”,odwiązał
przywiązanądodrzewasmyczirazemzpsemruszył
dopobliskiegoparku.Przestałemgośledzićiwróciłem
dodomu.Wlałemdozamkawodęzmydłem,wziąłem
obcęgiikolejnyrazpróbowałemwydostaćklucz.
Bezskutecznie.Dotejporyjeszczepanowałemnad
sobą,alewtymmomenciestraciłemcierpliwość
ipoprostuwbiłemcaływystającykikutdośrodka.
Poleżałemkwadranswsypialni,wróciłemdogabinetu,
nasikałemdootworuwsejfie,apotemująłem
gomocnozanóżki,podparłembarkiem,ryknąłem
ipoderwałemdogóry.Przewaliłsięzhukiem.Nie
miałemoczywiścienadziei,żesięrozpadnie,ale
naspodzieujrzałemprzyklejonąkilkomawarstwami
przezroczystejtaśmyrównieprzezroczystąkopertę,
jednąztych,którewystarczyścisnąćisamesię