Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
aonskinąłgłową,żerozumie.
Wróciłpochwiliikazałznówpokazaćsobietowar.
Podałemmuplastikowątorebkę,dokładnieobejrzał
każdąmonetęzosobnaiwreszciewyciągnąłplik
banknotów.Dziesięćtysięcy.Odsunąłemjeirzekłem:
Dwadzieściatysięcy.
Nopatrz,jakityjesteś.Przecieżsięumówiliśmy
uśmiechnąłsięprzymilnie.
Dwadzieściatysięcyityle.Nieżartuję.
Osaczyłmnieseriąwstrętnychczułości:głaskałmnie
poręku,poklepywał,podlizywałsięnawszelkie
sposoby,alewreszciedołożyłdwatysiące.Wtym
momenciepodszedłdonasżebrakzblaszanąmiską
wręce,taksamokulawyjakon.Miałwmiscejakieś
grosze,więcwrzuciłemmudoniejdwatysiące.Żebrak
popatrzyłnajpierwnamiskę,potemnamnie,znowu
namiskę,iznowunamniedałemmukopniaka,
aonwtedyodrzuciłkulęiuciekłzmiskąwobjęciach.
Staryantykwariuszklepnąłsięwudoiwestchnął.
Wreszciechybapojął,żenicmnienieobchodziło,ile
mogęnaprawdęzarobić.Potrzebnemibyłotylko
dziesięćtysięcy.
Naobiadzjadłemjednakjakzwykleodrobinę
chleba,anadworzecteżpojechałemautobusem.
Tobyłakwestiazasad.
Niedalekodworcawyjąłemzkomórkibaterię.
Namurzeogłoszeniowymprzeddworcemznajdowała
sięmapaChin,podktórąmijałysięciągnącezobu
strontłumy.Miałemwrażenie,żeotostanąłemwrzece