Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jesienią,gdyzrywasięwiatr
Jesienią,gdyzrywasięwiatr,liściekasztanowcaspadająraptownie,
ogonkiemwdół.Słychaćodgłos,jakbyptakuderzyłdziobem
wziemię.Akasztanspadabeznajmniejszegowiatru,samzsiebie,jak
gwiazdazzawrotnąszybkością.Oziemięuderzaztępymkrzykiem.
Niewychodzijakptakzjajka,stopniowo,leczwłochatałupinapęka
nagle,odśrodkaniebieskawobiała,iwyskakujązniejłobuzerskie
metysy,zbłyszczącymipoliczkami,jakpoliczkiuśmiechniętego
Murzyna.Wniektórychłupinachznajdująsiębliźniaki,ajednakludzie
moglibyjerozróżnić:jedenmanaczoleznak,nibykoń.Matkazawsze
gopoznapogwieździenaczole.
Chłopieczbierakasztany,któreschowałysięwdołkach
natrawniku,iwkładajepodpoliczki.Ustamapełnejakiejślepkiej
goryczy.Uśmiechasię.Wartobysięwspiąćnagałąź,wybraćjedno
gronokasztanówiczekać.Niepozwolićsiępodejśćaniołowisnu.
Conajmniejtrzydniitrzynoce,bezjedzeniaipicia,bezsnu
iodpoczynku,trzebabysięwpatrywaćwowoc.Takjakwpatrujesię
wmałąwskazówkęzegarka.Kolcestwardniałyipociemniały
naczubkach.Jeżelidotknąćichniezręcznie,zrobiąwpalcudziurkę,
zktórejwypłyniepięknaczerwonakrew.Trzebabędziessaćbrudny
palec,któryprzedchwiląlepiłkulezbłotaiłajna.Możeteżdojść
dozakażeniakrwi.Kiedysiętostanie,dzieciumierają.Wkładasię
jedomałychpozłacanychtrumienekizanosinacmentarz,między
róże.Naczelekonduktuktośniesiekrzyż,zatrumnąidąmamaitata
chłopca,inaturalniesiostra,jeżelimiałsiostrę.Mamajestwciężkiej
żałobie,niewidaćjejtwarzy.Wmiejscu,gdzieoczy,czarnyjedwab
zmoczyłyłzy.
Pewnabiałapanienkawczarnymfartuszkugimnazjalistkisiedzi
wjakimśkryształowymświetle,wpadającymprzeznawpół
spuszczoneżaluzje.Nafiołkowychflakonikachzwodąkolońską
słońcerysujezłotegwiazdki.