Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Narzeczeni
Byłotowczasach,gdyjegoojciecjeszczeniepił(awłaściwiemiędzy
dwomaWielkimiPijaństwami,jakmówiłapóźniejmama)igdyon,
AndreasSam,jeszczeniesłużyługospodarza.Byłotozatemwdrugim
albotrzecimrokuwojny;chłopiecmiałwszystkiegoosiem,dziewięć
lat.Siedziałnawozieupojonyzapachemświeżozebranegosiana
ipatrzał,jakczerwonesłońcekryjesięzaliniąhoryzontu.
„Dzieńdobry,panieSam”,przechodzącydrogąchłopzdjął
zatłuszczonykapelusz.Byłotonapewnowczasach,gdypanSam,
czylijegoojciec,jeszczeniepił.
Ojciecuchyliłkapeluszazesztywnymrondem:
„Dobrywieczór.Słońcejuż,widzipan,zachodzi”.
„Jutrobędziewiatrpowiedziałchłop.Kiedyzachódjest
czerwony,toznaczy,żebędziewiało”.
„Tak,proszępana”,odrzekłojciec,idączaledwowlokącymsię
wozem.
Chłopiecniewiedział,czyojciecgozauważył.Odpodsuszonej
koniczynykręciłomusięwgłowieiczuł,żesłabnie.Naglezadrżał,
skuliłsięwsianie.OjciecipanHermanmówilionim.Ojciec
powiedział:„Niechpandaspokój,zrobiłsięzniegoniezłygagatek”.
Awięctoonim.Dlategojeszczebardziejwtuliłsięwsiano,niemal
upojonygęstymzapachemkoniczynyirumianku.
„Ech,mójpaniepowiedziałwieśniaktylkopatrzeć,jakzacznie
biegaćzaspódniczkami”.
„Mówipan»tylkopatrzeć«!obruszyłsięojciec.Ontu,proszę
pana,zrobiłcośtakiego,żewstydmiotymnawetwspomnieć”.
Chłopiecnaglezrozumiał,żeojciecwieotamtym.Alenajbardziej
zabolałogoto,żemamamusiałagozdradzić.Aprzyrzekła,żenie
powieojcu.Jeżelitosięniepowtórzy.
„Zdajemisię…”,zacząłwieśniak,alechłopieczatkałuszyrękami,
żebyniesłyszeć.Prawiemdlałodzapachuschnącegorumiankuize
wstydu.