Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nauczelnię.
Zrobiękawęiśniadanie.
Kochamcię,wiesz?
Ta,jasne.Kiedyśsięodwdzięczysz.
Sandrawstała.Oczywiściebyłaprzygotowananazajęciawcałej
okazałości.Białe,dopasowanespodnieopinałyzgrabnenogi,
akolorowalekkabluzkakuszącozasłaniałaidealnewcięciewtalii.
PoszybkimprysznicuijeszczeszybszymmakijażuLuizaznalazła
sięwkuchni,popijającgorącą,aromatycznąkawę.Zerknęławokno,
gdziesłońcepróbowałoprzebićsięprzezciemnechmury,cojakiśczas
posyłającdopomieszczenianieśmiałepromienie.
Mmm,tosty.Zserem.
Jejbrzuchzdecydowanietęskniłzaposiłkiem.
Jedz,niemarudź.Musimyzarazwychodzić.Pierwszydzień
ostatniegoroku.Sandraklasnęławdłonie.Musimypozostawić
posobiepamiątkę,żebywszyscynaszapamiętali.
Ciebieitakkażdyzapamięta.
Luizamiałarację.UrodaSandrydoprowadzaławszystkie
dziewczynydokompleksów,akażdyfacetbyłgotówskoczyćzanią
wogień.Niezapominającociepłym,serdecznymusposobieniu
wpołączeniuzwalecznościąitroskąonajbliższychefektmurowany.
Chociażniekażdyjestidealny,mimodobrychcechwykorzystywała
swojeatutydoosiąganiacelów.Różnychcelów.Nie,żebyLuiza
interesowałasiężyciemseksualnymprzyjaciółki.No,możetrochę.
Poprostukażdyfacetbyłjejikonieckropka.
Mnietak.Skierowałananiągroźnywzrok.Łyżeczka,którą
mieszałakawę,wystrzeliławstronęLuizy.Ciebie?Niekoniecznie.
Dokładniewiesz,żeminatymniezależy.
Ale…
Żadnychale.Idziemy?Musimydojechaćnauczelnię.