Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ByłyzSandrąjaksiostry,byłynajbliższymiprzyjaciółkami,ale
comiałanibyzrobić,słysząctakienowiny?Wiedziała,jakabyłaby
diagnoza.
Zamknęłaoczyistarałasiękontrolowaćswójoddech.Nagle
poczułasilnepragnienie,byzobaczyćDawida.Wiedziała,żejedno
spojrzeniewszareoczyijedencichyszeptukoiłybyją.Pragnęłajego
obecnościjaknarkotyku.Jakczegośniezbędnegodozachowania
równowagi.
Oparłałokcieokierownicęischowałatwarzwdłoniach.
Chybaznowuzaczynamwariować.
Środowywieczórnadszedłbardzoszybko,aleniebyłtakspokojny,jak
Luizamiałanadzieję.Przedewszystkimnieznosiła,gdyktośmartwił
sięonią.Aczwartekbyłjeszczegorszy.
Jaksięczujesz?Jakręka?
Luizęzaczynałyjużpowoliirytowaćciągletesamepytania.
Napewnozajebiście,przecieżnieźlezasuwaztacą.
WgłosieKaśki,rudowłosejkelnerki,słychaćbyłonutęzłości
isarkazmu.
Niejesteśmoimadwokatem.
Luizamiaładość.Dwadnizrzędunazmianiezosobątobyło
zadużo.
Dziewczyny,spokój.
JeszczenawetniezaczęłyśmysyknęłaKaśka.
Kaśka!Idźnasalę.Zdajesię,żetwojezamówienieczeka.
Kobietaspiorunowaławzrokiembarmana.Odwróciłasięzgracją
ikołyszącbiodraminawysokimszpilkach,skierowałasię
donajbliższegostolika.Nachyliłasięwstronęmężczyzny,który
pożerałwzrokiemjejwyeksponowanybiust.
Kaśkajakojedynaubierałasięwledwozakrywającepośladkimini