Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Usiadłamprzyniejiujęłamjejdłoń.Byłaciepłaisilna,
aleczułamwniejcośinnego.Coś,comówiło,żejest
zdananaciężkilos,nato,comiałonadejśćnieuchronnie.
WniedzielęodwiedziłanasKazia.Przyniosłaciasto,
alenajważniejszebyłyjejsłowa,jejobecność.Plotkowały
razemzMamą,gawędziłyowszystkimioniczym.Śmiały
sięzeswoichżartów.Przyglądałamsięimzlekkim
uśmiechem,alewgłębiduszyczułamcoś,
coprzypominałoból.
GdyKaziagawędziłazMamą,przesycającpokój
ciepłemibeztroskąrozmowy,jaiojciecstaliśmy
wkuchni,wymieniającspojrzeniapełneniepokoju.
Wyraźnieobydwojeczuliśmy,żecośjestnietak.Tobył
tenpierwszymomentzrozumienia,któryniepotrzebuje
słów.
–Comyślisz,cotomożebyć?–zapytałwkońcu
ojciecszeptem,żebyMamanieusłyszaławpokoju.
Pokręciłamgłowąwbezsilności.
–Niewiem,tato–odpowiedziałamdrżącymgłosem.
–PrzeglądałamInternet,alenickonkretnegonie
znalazłam.Wszystkotylkowydajesięjeszczegorsze.
Ojciecpodszedłimnieobjął.Czułamsięmała,
przestraszona.Takjakbyświatnaglestraciłswoją
równowagę,swojąstabilność.
–Tonapewnonicgroźnego–powiedział,próbując
mnieuspokoić.–Możejakaśinfekcja…
Chciałamwtowierzyć,alemiałamzłeprzeczucie.
Bardzozłe.
WróciłamdoprzeszukiwaniaInternetu,czytając