Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czekamnakogoś.Tabardziejwyniosłaspojrzała
namężczyznęlekceważąco.Powiedziałatoprzytym
tonemdającymjasnodozrozumienia,żemówi
nieprawdę.Chciała,żebynieznajomymiałtego
świadomość.
Paniteżoczekujetowarzysza?Lorencobdarzył
kobietęwczerninajbardziejuwodzicielskim
uśmiechem,najakipotrafiłsięzdobyć.Wdzieciństwie
byłtypemchłopca,ojakimmawiasię:„chciałbym,ale
sięboję”.Walczyłjednakznieśmiałościątakdługo,
nauczyłsiędziałaćbezwzględunatowarzyszące
muzawszenapięcieemocjonalne.Takbyłoteżitym
razem.
Ja...Zawahałasię.
Czytentypnarzucasiępaniom?Obok
podporucznikawyrósłnaglemężczyznawyższy
odniegoogłowę.
Lorencspojrzałnanieznajomego.Zlustrował
goszybkowzrokiemijęknąłwduchu.Birbantmiał
nasobieidealniedopasowanymęskigarniturcodzienny
wśredniejwielkościkratęikrawatwpaski.Całości
obrazudopełniałzegarekPateknaprzegubie,włosy
przylizanebrylantynąiwońdrogiejwodykolońskiej.
Zkimśtakimniemiałnawetcostawaćwszranki.
Nieodpowiedziałatawczarnejsukni.
Tak.Wyniosłatakżezdążyłaprzyjrzećsiębon
vivantowiibłyskawiczniepodjęładecyzję.
Możetrochę...Pięknośćwczerninajwyraźniej
podążyłazakoleżankąidoszładotakiegosamego
wniosku.
Tamjestwolnystolik.Mężczyznaspojrzał
naLorenca,pokazującmudłoniąprzeciwległykątsali,
alenawetniepatrzyłwtymkierunku.Temiejsca