Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natoczasu.
Przynieśliobiad,któryterazstygłnastoliku,więcpostanowiłem
zawołaćCaroline.Zapukałemdelikatnie,agdyodpowiedziała
micisza,chwyciłemzaklamkęiwszedłemdośrodka.Czułemsię,
jakbymwkraczałdojaskinilwa.
Leżałanałóżkuzzamkniętymioczamiisłuchawkaminauszach.
Podszedłemdoniejcicho,boniewiedziałem,jakgłośnoleciała
muzyka.Nachyliłemsiębardzobliskojejtwarzyiwciągnąłemjej
zapach,jednocześniepróbującsiędowiedzieć,czegosłucha.Gdymoje
uchodotknęłosłuchawki,usłyszałemmójwłasnyzespół.Miałem
ochotęsięroześmiać,aleniezrobiłemtego,bowtymmomencieona
otworzyłaoczyiwrzasnęłaprzerażająco.Odskoczyłemogłuszony
izłapałemsięzaucho.
–Zwariowałaś?!
–Zwariowałeś?!
Zadaliśmypytaniewtymsamymmomencieispojrzeliśmy
nasiebie.Wuszachmipiszczało.Skalajejgłosuokazałasię
porażająca.
–Podkładaszkrzykdohorrorów?Hitchcockbyłbyzciebiedumny
–powiedziałem,rozcierającjużitakgorąceucho.
–Tak,aletylkodotych,wktórychgłównerolegrająnapastujące
gwiazdyrocka–odgryzłasię.
Najchętniejbymsięroześmiał,aletylkoprzewróciłemoczami.
–Chciałemcięzawołaćnaobiad–wyjaśniłemspokojnie,starając
sięnieprowokowaćjejjeszczebardziej.
–Tomogłeśzawołać.Niemusiałeśnademnąwisieć.
Usiadłapotureckuzrękamizłożonyminakolanach.
Wsłuchawkachleżącychobokniejszumiałamojamuzyka.Nie
ukrywam,żeschlebiałomito.Carolinewyglądałatakniewinnie,
siedzącnaśrodkudużegołóżka,jakmaładziewczynka.Miałem