Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Czyżjestemniewolnicą?–zawołałorozgrymaszonedziecko,
czerwonejużzgniewem.–Czyżchciałamtuprzyjechać?Jeżelijestem
uwięzioną,niechmogęprzynajmniejwybieraćsobiedozorców!
Powiedzmi,żeniezobaczęjużwięcejtychludzi,inaczejniepójdę
dopałacu.
PaniLangloiszbliżyłasiędoPejrolaipowiedziałamusłówkilka
naucho.
Twarzsłużalca,zwyklebladastałasięnaglesinązprzerażenia.
–Czyżpanitowidziała?–zapytałdrżącymgłosem.
–Widziałam,–odparła.
–Kiedy?
–Wtejchwili.Właśnieznalezionoichobu.
–Gdzie?
–Zafurtką,prowadzącąnauliczkę,
–Nielubię,abyszeptanowmojejobecności!–rzekławyniośle
donaKruz.
–Przepraszam,–odpowiedziałpokorniePejrol–oznajmiętylko,
żetychdwóchludzi,którzysiępaniniepodobali,więcejjużpaninie
zobaczy.
–Awięcniechmnieubierają!–zawolałapięknaHiszpanka.
–Jedliwczorajwieczoremrazemkolacyę–opowiadałapani
Langlois,odprowadzającPejrolanaschody.–Saldani,którybył
nastraży,chciałodprowadzićFaenzę.Słyszeliśmywuliczceszczęk
żelaza.
–DonaKruzmówiłamiotem,–przerwałPejrol.
–Hałasnietrwałdługo–ciągnęładalejsłużąca,–przedchwilą
lokaj,wychodzącnauliczkę,potknąłsięodwatrupy.
–Langlois!Langlois!–zawołaławtejchwilijejmłodapani.
–Idźcie,panie!–dodałapokojówka;wchodzącprędkonaschody.
–Sątamnakońcuogrodu.
Wbuduarzetrzypokojówkizaczęłyłatwedziełoubieraniapięknej
kobiety.DonaKruzcieszyłasięwłasnąpięknością.Lustrośmiałosię
doniej.SantaVirgen!Nieczułasięnigdytakszczęśliwąodczasu
przybyciadoParyża,któregowidziałatylkoulicedługieiciemne
wpochmurnywieczórjesienny.
–Nareszcie!–mówiła.–Mójpięknyksiążędotrzymaobietnicy.
Będęwidziałaibędąmniewidzieli!Paryż,którymitakwychwalano,
staniesiędlamnieczemświęcej,niżtensamotnypawilonwzimnym
ogrodzieotoczonymmurem.
Iuszczęśliwionauciekałazrąkpokojowychabytańczyćdookoła