Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
przystrojonywaksamity,jedwabieikoronki,nawszystkichjego
palcachbłyszczałypierścienie,anaszyiwisiałwspaniały,złoty
łańcuhh.Byłtop.Pejrol,doradcazaufanyisłużalecgospodarzatego
pałacu.Niebardzosięzestarzał.Pozostałzawsze,jakbyłchudy,żółty,
schylony,któregoogromneoczydopominałysięokularów.Miał
jednakpochlebcówizasługiwałwidocznienato,boGonzagadobrze
mupłacił.
Okołodziewiątej,gdytłoktrochęsięzmniejszył,dziękitemu
strasznemutyranowi-głodowi,któremupodlegająnawetspekulanci,
dwajludzie,niewyglądającynafinansistów,przeszlirównocześnie
prógwielkichdrzwi.Jakkolwiekwejściewolnebyłodlakażdego,
tedwazuchyzdawalisięnieprawniewchodzićdopałaciu.
Pierwszybardzoźleukrywałzakłopotanie,przybierajączuchwałą
minę;drugi,przeciwnie,starałsięnadaćswejpostawiejakmożna
najpokorniejszywygląd.
Obajmieliprzybokuszpady,tedługieszpady,odktórych
nadziesięćmilwokołoczućzbirami.
Pomimotojednaknasiśmiałkowieprzepychalisięprzeztłum.
Pierwszyroztrącałwszystkichbezceremoniiłokciami;drugiprzeciskał
sięzezręcznościąkota.
Zuchwalec,któryztakąśmiałościąocierałdziurawełokcieotyle
całychpłaszczy,nosiłzawadyjackiewąsy,zmiętypilśniowykapelusz
opadającymunaoczy,kurtkęzeskórybawolejiaksamitnespodnie,
którychpierwotnykolorstałsięterazzagadką.Ogromnaszpada
unosiłapołępodartegohiszpańskiegopłaszcza,przyjechałbowiem
zMadrytu.
Drugizbir,pokornyinieśmiały,miałżaledwietrzyżółtawewłoski
podhaczykowatymnosem.Nakryciegłowypozbawioneronda,
przypominałoczopekdogaszeniaświecy.Starypłaszczzwiązany
skórzanymrzemieniem,połatanespodnie,dziurawebuty,dopełniały
jegoubioru,doktóregopasowałbylepiejkałamarz,aniżeliszpada.
Jednakżenosiłszpadę,któraskromnarównieżjakjejwłaściciel
pokornieobijałamułydki.
Przeszedłszypodwórzec,doszliniemalrównocześniedowielkiego
przedsionka,każdyprzypatrującsiędrugiemuzpodoka,mówiłsobie
wduchu:
Cozasmutnafigura!TennapewnonieprzyszedłtukupićZłotego
domu.