Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Słyszałemowielurzeczach,aleniewierzęwcudy!Nie!
–Powinieneśwniewierzyć.Cudówwszędziepełno.Czyśsłyszał
ogarbusiezulicyQuinecampoix?...
.
–Otym,którywypożyczaswójgarbiprzekazicielomwekslów?
–Niewypożycza,alewynajmujeiprzezdwalatazarobił,mówią,
półtoramilionafranków.
–Niemożliwe!–zawołałGaskończyk,wybuchającśmiechem.
–Takmożliwe,żeterazżenisięzjakąśhrabianką.
–Półtoramilionafranków!–powtórzyłKokardas–zwyczajnygarb!
Dokroćset!
–A,przyjacielu!–rzekłzwylaniem!Paspoal–straciliśmytam
pięknelata,aleostatecznieprzybywamywdobrejchwili.Wyobraź
sobie,żedosyćsiętylkoschylić,abyzbieraćpieniądze.Cudowny
połów.Jutrodukatniewartbędziesrebrniaka.Wchodząctu,widziałem
smarkaczów,którzygralinasześciofrankówki.
Kokardasmlasnąłjęzykiem.
–Aco!–rzekł.–Ailewtychczasachwartjestdobrycios
wymierzonymądrze,wedługwszelkichregułsztuki?
Uderzyłsięwpiersiizhałasemwystawiłnogę.
Paspoalmrugnąłokiem.
–Ciszej–rzekł–otoktośnadchodzi.
–Potem,zbliżającsię,dodałzniżonymgłosem:
–Moimzdaniemwartetojeszczewielezłota.Nimminiegodzina
upewnięsięotemibrzeusamegoksięciaGonzagi.