Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Książę–dodałTaranne,finansistaprzyszpadzie–takumie
pamiętaćotych,którzy,musłużą!
Niewyszłotobardzozręczniealebyłoprzynajmniejszczere.
Wszyscyprzybraliobojętneminy,żetonibybynajmniejotemnie
myśleli.
ChavernyspojrzałnaGonzagęzdrwiącymitryumfującym
uśmiechem.Gonzagapogroziłmupalcem,jaksięrobiniegrzecznym
dzieciom.Gniewjegominął.
–NajlepiejlubięprzyjaźńTaranna–rzekłzlekkimodcieniem
wzgardy.Tarannie,mójprzyjacielu,maszfolwarkEparnay.
–Achksiążę!–zawołałfinansista.
–Żadnychpodziękowań!–przerwałGonzaga.–Proszęcię
Montobert,otwórzoknoźlesięczuję.
Wszyscyrzucilisiękuoknu,Gonzagabyłbardzobladyikrople
potuwystąpiłymunaczoło.Umoczyłchustkęwszklancewody,którą
podałmuGironneizwilżyłczoło.
Chavernyzbliżyłsięzprawdziwymniepokojem.
–Tonic–rzekiksiążę–zmęczenie...
.Niespałemwnocy,
amusiałemasystowaćprzyrannemwstawaniukróla.
–Ipoco,udyaba,taksięzabijasz,kuzynie?–zawołałChaverny.
–Comożedlaciebiekról?Powiemnawet,comożedlaciebieBóg?
CodoBoga,toniczegoniemożnabyłowyrzucaćGonzadze.Jeżeli
wstawałzbytwcześnie,tonapewnoniepoto,abyodmawiać
modlitwy.
UścisnąłrękęChaverny’emu!Dobrącenęzapłaciłbyzapytanie
markiza.
–Niewdzięcznik–wyszeptał–czyżidlasiebietamchodzę?
PrzyjacieleGonzagimieliochotęklęknąćzuwielbienia.Chaverny
zamilkł.
–A,panowie!–mówiłdalejksiążę.–Jakiemcudownemdzieckiem
jestnaszmłodykról!Wiewaszeimionaizawszepytamięomoich
przyjaciół.
–Naprawdę–zawołanochórem.
–Gdyregent,któregozastałemprzyłóżkukrólewskim,odsunął
firankimałyLudwikuniósłswepięknepowieki,ciężkiejeszczeodsnu
izdawałosięnam,żetowstajejutrzenka.
–Jutrzenkaoróżanychpalcach–wtrąciłniepoprawnyChaverny.
–Naszmłodykról–ciągnąłdalejGonzaga–podałrękęregentowi,
potem,spostrzegającmnie,rzekł:„Adzieńdobry,książę.Spotkałem
cięwczorajwieczoremnaCoursa-la-Reinewotoczeniutwegodworu.