Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
7.
BarnazywałsięVanSon.Wsumietoitakdobrze,żenie
Saj
gon,pomyślałMichał,zawszejakaśmiłaodmiana.Siedziałprzy
stolikuispoglądałobojętnienawnętrzeprzesyconezapachem
smażonegotłuszczu.Patrzącnalichestolikiikrzesła,uznał,żemoże
wartobyotworzyćinteres.Fabrykęmeblidotakichbarów,wktórych
itakwszystkowyglądataksamo.Spray,którypokrywałbywszystko
żół
tym,lep
kimsyfem,dorzu
cał
bymgra
tis,pomyślał.
Zupazbambusaibananwcieścietejkełej!
Zangielszczonakońcówkazdaniatobyłznakrozpoznawczypani
Sandry,któranauczyłasiętegozwrotupodczasrocznegopobytu
wAngliiusyna,gdzieopiekowałasięwnukiem.PaniSandramiała
okołopięćdziesięciupięciulat,wysokoutapirowanąblondondulację,
okularynałańcuszkuitwarzintelektualistkiniczympani
odpolskiego.Tomogłozmylić.Dlategomłodychłopakwdresie,który
podszedłpozamówienie,niczegosięniespodziewał.Odebrałjedzenie
zapakowanewstyropianifoliowątorbę,alezanimpaniSandraoddała
muposiłek,rzuciłakonfidencjonalnie:
Proszę.Tylkoniechpanpowie,małotojestnaświecieróżnego
kurewstwaizłodziejstwa?
Chłopakstraszniesięspeszył,wziąłzamówionejedzenieiszybko
wyszedł,aMichałuśmiechnąłsiępółgębkiem.Jakostałyklient
doskonaleznałpaniąSandrę,któramiałazłesłowoabsolutnie
nawszystkoinawszystkich.Zpoczątkuuważałzawiecznie
niezadowolonąprostaczkę,alebyłaonawswoimnegatywizmietak
konsekwentna,żewkońcuzacząłtoszanować.Kiedyś,kiedyjuż
dobrzesiępoznali,stawiającprzednimtalerz,uśmiechnęłasię
serdecznieiobwieściła,że„wszyscyludzietokurwyświnie”.
Tosmutne,pomyślałMichał,alepowolizaczy
namsięzniązga
dzać.
Przezpokrytątłuszczemwitrynędostrzegłparkującyprzedbarem
radiowózimomentalniesięusztywnił.Przezchwilęmyślał,żemoże
byjednakwyjść,uciec.Pokusabyłasilna,alenieruszyłsięzmiejsca.
Wysiadającyzsamochodupolicjancizamienilizesobąkilkasłów,
poczymjedenznichpchnąłdrzwiiwszedłdośrodkaVanSon.Jeśli
Michałzaliczałsiędostałychbywalców,towchodzącystarszy
aspirantbyłrezydentembaru.Zdjąłczapkę,skinąłtylkogłowąpani
Sandrze,ataodrazuprzekazałastosowneinstrukcjekucharzowi.