Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Policjantrzuciłczapkęnablatstolika,przyktórymsiedziałMichał.
–Cześć,brat.
–Cześć,stary–Michałwstałiwysiliłsięnaserdecznyton,który
jakzwyklewyszedłsztucznie.
Nitopodalisobierękę,nitosięuścisnęliiusiedliprzystole.
Każdeichpowitaniezawszewyglądałoniezręcznie,wręcz
dziwacznie.Bylirodzonymibraćmi,spędzilirazemosiemnaścielat
wmikroskopijnympokoikumałegomieszkanianakatowickim
Giszowcu.Ajednakciąglemałoosobiewiedzieliimałosię
nawzajemobchodzili.
–Cosłychać?–zapytałMichał.
–Normalnie,postaremu.
BratMichała,PiotrekBarański,miałtrzydzieściczterylata,owalną
twarz,przenikliwespojrzenieibarczysteramionaopiętekoszulą
policyjnegomunduru.Niewidywalisięczęsto,raczejtylkotyle,ile
musielijakobracia.Wigiliaobowiązkowo,czasamiWielkanoc,
jeszczerzadziejurodzinyktóregośznich.Patrzącnabrata,Michał
stwierdził,żeimjestonstarszy,tymbardziejpodobnydoojca.
–Mów,cotozasprawa.Lepiejodrazuprzejśćdorzeczy.
CałyPiotrek,nigdynielubiłmarnowaćczasunapogawędkiczyteż
filozoficznerozmyślania.Jakbycałejegożyciebyło
podporządkowanenormomutylitaryzmu.Jeśliniepytasz,która
godzina,lepiejonicniepytaj.Jeśliniechcecisięlać,tolepiejnie
wstawajzkanapy.Aleznaspara,pomyślałMichał,upo
rząd
ko
wany
dobólupolicjantimarzyciel,nauczycielhistorii.Były
nauczy
ciel,szybkopoprawiłsięwmyślach.
–Wiesz,potrzebujępożyczyćtrochęgrosza–Michałstarałsię
zabrzmiećswobodnie.–Toraczejchwilowasprawa,tylkodopóki
Basianieznajdziejakiejśpracy.
Odrazuzauważyłminębrata.Nazywałtosyndromemzamknięcia.
Piotrekstarałsiękontrolować,aleoczyzawszegozdradzały.Gdy
tylkocośmusięniepodobałoalboktośgokrytykował,jegooczy
zawszegasływtensamsposób,jakbygdzieśtamwśrodkunagle
wyłączonozasilanie.
–Aco,jeśliBasianieznajdzieroboty?
–Niepytasz,ilechcępożyczyć?–zapytałMichał,silącsię
nauśmiech.
Piotreknabrałpowietrza,wyraźnieniewiedział,copowiedzieć.
ZopresjiwybawiłagopaniSandra,stawiającprzednimtalerz
zwołowinąposeczuańsku.Mężczyznapodziękowałskinieniem