Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ciasnowokółsiebieichuchaływzmarzniętedłonie.
Bruklśniłwświetlelatarnioświetlającychwąską
jezdnięprzeciętątorowiskiem.
–Cholera,alezimno–poskarżyłasięKryśka,
rozcierającdłonie.–Maria,albozałożysztęczapkę,
albomijądaj,tojajązałożę.Niemacojużzgrywać
elegantki.Chrzanićfryzurę.
Mariabezsłowawyjęłazkieszeniwełnianączapkę
iwcisnęłająnagłowę,niszczącmisternieuformowane
loczki.Niewielkastrata.Itakbyłyjużmocnopotargane
wiatrem.
–O,jest–rzuciłaJolka,którapierwszadostrzegła
tramwaj,bostałatwarząwkierunku,zktóregomiał
nadjechać.
–Byleniedziewiętnastka.DoRadzionkowasięnie
wybieramy–mruknęłapodnosemKrystyna.
–Jedziemy.Totrzydzieścijeden.–Jolkaodetchnęła
zulgą.
Motorniczyzacząłhamowaćzokropnymhałasem
iwkońcuzatrzymałsięnaprzystanku.Przedniedrzwi
wolnoodsunęłysięnabok,alekiedydziewczynychciały
wsiąść,drogęzastąpiłaimkonduktorkawmundurze.
–Dozajezdnizjeżdżamy.NaStroszek–oświadczyła
zulgą,bopewniemiałajużdośćjazdpomieściewtaką
pogodę.–Więcjakpanienkichcąwtamtąstronę,
tozapraszam.
Stałyzzawiedzionymiminami,patrzącnanią
zwyrzutem,takąmiałynadzieję,żepodjadąten
kawałek.
–Tojedziemy,panieAlojzy–rzuciławstronę
motorniczegokonduktorkaizniknęławewnętrzuwozu.
Tramwajruszyłipochwiliciszęznowuprzerywały
jużtylkopodmuchywiatru.Dziewczynypostałyjeszcze
zdziesięćminut,narzekającnachłopakówinieudany
wieczór,iwkońcupostanowiłyiśćpiechotą.Przeszły
wolnowzdłużmuruwięzienia,oglądającsięzasiebie
znadzieją,żecośjednaknadjedzie,alenie,żaden
tramwajsięniepojawił.Skręciłyzaróg,porzucając
nadobreprzystaneknaSądowej,iprzyspieszyłykroku,