Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PannaFlorentynabierzelampęiobiezkuzynkąidądojej
gabinetu.PannaIzabelasiadanaszezlongu,zasłaniarękąoczyprzed
światłemimówi:
-Wiesz,Florciu,namyśliłamsię,niesprzedammoichsreber
obcemu.MogąnaprawdędostaćsięBógwiewjakieręce.Siądźzaraz,
jeżeliśłaskawa,przymoimbiurkuinapiszdociotki,że..przyjmujęjej
propozycję.Niechnampożyczytrzytysiącerubliiniechweźmie
serwisisrebra.
PannaFlorentynapatrzynaniąznajwyższymzdumieniem,
wreszcieodpowiada:
-Tojestniemożliwe,Belciu.
-Dlaczego?..-
-PrzedkwadransemotrzymałamlistodpaniMeliton,żesrebra
iserwisjużkupione.
-Już?...Ktojekupił?-wołapannaIzabela,chwytająckuzynkę
zaręce.
PannaFlorentynajestzmieszana.
-PodobnojakiśkupieczRosji...-mówi,leczczuć,żemówi
nieprawdę.
-Tycoświesz,Florciu!...Proszęcię,powiedz!...-błagapanna
Izabela.Jejoczynapełniająsięłzami.
-Zresztątobiepowiem,tylkoniezdradźtajemnicyprzedojcem
-prosikuzynka.
-Więckto?...No,ktokupił?...
-Wokulski-odpowiadapannaFlorentyna.
PannieIzabeliwjednejchwiliobeschłyoczy,nabierającprzytym
barwystalowej.Odpychazgniewemręcekuzynki,przechodzitam
inapowrótswójgabinet,wreszciesiadanafotelikunaprzeciwpanny
Florentyny.Niejestjużprzestraszonąizdenerwowanąpięknością,ale
wielkądamą,któramazamiarkogośzesłużbyosądzić,amoże
wydalić.
-Powiedzmi,kuzynko-mówipięknymkontraltowymgłosem
-cotozaśmiesznyspisekknujecieprzeciwkomnie?
-Ja?...spisek?...powtarzapannaFlorentyna,przyciskającrękoma
piersi.-Nierozumiemcię,Belu...
-Tak.Ty,paniMelitoniten...zabawnybohater...Wokulski...