Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ogniskuspędzimynoc?
Pojedziemydotegodomku!zawołałemzradością.
Potrzebujęnareszcieumyćsię.Przecieżczarnijesteśmyoddymu
najdy,jakmurzyni!Zresztą,miećdachnadgłowąjestrzecząbardzo
przyjemną!
Iwanponurospojrzałnamnie,leczzgodziłsię.
Jużmrokzapadał,gdyzbliżyliśmysiędoniewielkiejchałupy,
stojącejtużprzyujściumałejrzeczkiNiegniećdobystrejizimnej
Many.Domektenskładałsięzjednejmałejizbyodwóchokienkachi
owielkimpiecu.Obokdomkustałyspalonaszopaizburzona
lodownia.Kloceideskibyłypowyrywaneirozrzuconewnieładzie;
wszędziemożnabyłozauważyćstosywykopanejziemiikamieni.
Zapaliliśmywpiecuizaczęliśmyprzyrządzaćstrawę.Podczas
kolacjiIwannapiłsięspirytusuzflaszki,„pożyczonej“odjednegoz
czerwonychżołnierzy,iwkrótcestałsiębardzorozmowny.
Zjarzącemisięoczymaipołyskującemizębami,wichrzącswą
gęstą,siwączuprynę,Iwanzacząłopowiadaćmiojakimśwypadkuw
Zabajkalju,leczraptowniezamilkł,zprzerażeniemutkwiłwzrokw
ciemnykątchaty,iszeptemzapytał:
Coto?Szczur?
Nicniewidziałem!odparłem,zezdziwieniempatrzącna
swegotowarzysza.
Zamilkłiponurospuściłswąpiękną,drapieżnągłowę.Ponieważ
nierazwzadumiespędzaliśmydługiegodziny,niezdziwiłemsię
wcale,żemilczy.LeczIwanraptowniepochyliłsiędomnieigorącym
szeptemzacząłmówić:
Chcęwamopowiedziećopewnymwypadku!Miałemw
Zabajkaljuprzyjacielaserdecznego.Byłzesłańcemkryminalnym.
NazywałsięGawroński.Dużoznimrazemlasówigórzwiedziłemw
pogonizazłotem.Mieliśmyumowę,żewszystkodzielimynarówne
częścipomiędzysobą.LecznagleGawrońskizniknął,idopieropo
kilkulatachdowiedziałemsię,żejestwjenisejskiejtajdze,gdzie
znalazłbogatepokładyzłotegopiasku.Zbogaciłsię,imieszkałwlesie
samotnie,mającprzysobietylkożonę.Późniejdowiedziałemsię,że
Gawrońskichzabito...
Iwanznowuzamilkł,leczwkrótcezciężkiemwestchnieniemciągnął