Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jesteśmyprzyrodnimrodzeństwem–wtrąciłaMia,
jakbyfaktbyciasiostrątegomężczyznybyłdlaniej
obrazą.–OjciecMartinawolałswojąpracęisynalka
zpierwszegomałżeństwaniżmnieimojąmatkę.
Mężczyznawestchnąłciężko,jakbytekłótnieisłowa
Miibardzogoraniły.Wiedziałamdobrze,jaktrudny
charaktermamojaprzyjaciółka,więcwpewnymsensie
zaczęłammuwspółczuć,skorooddzieciństwatraktowała
gojakwroga.Terazjedyniemachnąłrękąnajejsłowa.
Widaćbyło,żemadośćkłótnizsiostrą.Zdobyłamsię
więcnaposłaniemusłabegouśmiechu.
Spojrzałnamnieiwodpowiedziteżuśmiechnąłsię
delikatnie.Wtedypoczułamsiętak,jakbyuderzył
wemniepiorun.Chybajużnigdyniepozbędęsięzgłowy
tegouśmiechuispojrzenia.
–Aczymysięjużgdzieśniespotkaliśmy?–spytał.
–Wyglądaszmijakośstrasznieznajomo.
–Nieprzypominamsobie–odpowiedziałamzgodnie
zprawdą,dumnazsiebie,żeudałomisięodezwać.
–Araczejniejesteśosobą,którądasięłatwozapomnieć.
Martinzacząłsięśmiać,atotylkobardziejrozeźliło
Mię.Miałamskłamać?Żadnakobieta,chyba
żeniewidomaibędącaMią,niezapomniałabytejtwarzy.
Byłamtegopewna.
–Tysiętrzymajodniejzdaleka!–powiedziała,
wbijającbratuswójwczorajzrobionyukosmetyczkipazur
wklatkępiersiową.–Onaniebędzietwojąkolejną
dziwką!
Potemzłapałamniezarękęiwyciągnęła