Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział2
Lena
Wydziałpsychologiimieściłsięwnowoczesnymbudynku.
Dodatkowowyglądającprzezokno,możnabyło
zrelaksowaćsięwidokiemwolnopłynącegoRenu.
Wodazawszemnieuspokajała.Wsytuacjach
wzburzeniawlewałamdoszklankiipoprostusięwnią
wpatrywałam.Szybkametoda,abynikomuniezrobić
krzywdy,bochoćzregułybyłamcichaispokojna,
tomomentamiwybuchałam.Jakwulkan…Przezdługi
czasuśpiony,gdyjednakeksploduje,zostawiaposobie
pożogę.PrzeztetrzylataMianauczyłasięjuż
rozpoznawać,gdyjestemokrokoderupcji,izawsze
wtedyszybkoreagowała,abyponowniemnieuśpić.
Jazatoczęstopowstrzymywałamprzedrobieniem
głupotnaimprezach.Jakwidać,dopełniałyśmysięniemal
podkażdymwzględem.Możedlategoudałonamsię
wspólniedojśćtakdaleko,mimoniedokońca
sprzyjającychokoliczności.
Nanaszymrokubyłyśmyjedynymikobietami
nastudiachpomagającychzdobyćkwalifikacje
zprofilowaniakryminalnego.Przezpoprzedniedwa
semestryzdążyłyśmyjużprzywyknąćdozłośliwych
spojrzeń„kolegów”zgrupy.Prawdopodobnieuważali,
żepowinnyśmyzająćsięznalezieniemsobiemęża
iprowadzeniemdomu,aniepróbowaćdorównać